sobota, 26 kwietnia 2014

2.

Morze, plaża, słońce…Idziemy razem, trzymając się za ręce i pokonując kolejne metry. Po chwili siadamy i podziwiamy wschód słońca. Siedzę w jego objęciach i czuję, że ten mężczyzna mnie kocha. Jesteśmy sami, bo reszta wczasowiczów pewnie jeszcze śpi. Szepcze mi na ucho miłe słówka, a ja jeszcze bardziej się w niego wtulam. Jestem szczęśliwa, jak nigdy dotąd. Czuję coś, czego nigdy przedtem nawet nie znałam. Nie to, żebym wcześniej nie była szczęśliwa, co to, to nie. Ale to był inny rodzaj szczęścia. Wtedy wystarczyło, że wszystko się układało, że nic złego nie działo się z moją rodziną i przyjaciółmi. A teraz to szczęście jest spowodowane czymś, a raczej kimś innym. To osoba mnie uszczęśliwia. Wystarczy jego obecność przy mnie, żebym była cała w skowronkach. Po chwili czuję, że wstaje i zauważam, że wyciąga w moją stronę swoją dłoń. Z niechęcią mu ją podaję, ponieważ myślę, że już musimy opuścić to miejsce. Jednak do moich uszu dobiega dźwięk dobrze znanej mi melodii i słyszę, jak z ust mojego towarzysza płyną pierwsze słowa tej piosenki.

Zamienię każdy oddech w niespokojny wiatr,
By zabrał mnie z powrotem - tam, gdzie masz swój świat.
Poskładam wszystkie szepty w jeden ciepły krzyk,
Żeby znalazł cię aż tam, gdzie pochowałaś sny.

Zaczynamy powoli kołysać się w rytm melodii. W jego ramionach czuję się bezpieczna. Wtulam się w niego i słyszę kolejne słowa. Postanawiam się przyłączyć i razem śpiewamy, jednocześnie tańcząc.

Już teraz wiem, że dni są tylko po to,
by do Ciebie wracać każdą nocą złotą.
Nie znam słów, co mają jakiś większy sens,
Jeśli tylko jedno - jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam, gdzie Ty…



Budzik obudził ją w ten piękny, sobotni ranek. Lecz niestety zrobił to w takim momencie, że Michalina od rana chodziła zamyślona i może nawet trochę smutna. Zastanawiała się, kim był tajemniczy mężczyzna z jej snu. Tak mało brakowało, aby zobaczyć, kto to był…-pomyślała. Zawsze, gdy miała jakieś problemy lub musiała się nad czymś zastanowić, chodziła biegać. Tak też zrobiła i tym razem. Wyjęła z szafy szare legginsy i białą bokserkę. Po krótkim prysznicu założyła wcześniej przygotowane ubranie, założyła adidasy i wyszła z domu. Włożyła słuchawki do uszu i włączyła losowe odtwarzanie piosenek. Los chciał, że pierwszą piosenką była…piosenka ze snu, czyli „Zawsze tam, gdzie Ty” zespołu Lady Pank. To spowodowało, że jej myśli znowu powędrowały w stronę jej snu. Ciągle próbowała przypomnieć sobie twarz tajemniczego mężczyzny, lecz niestety nic to nie dawało. Nogi same poniosły ją do parku. Postanowiła usiąść i odpocząć na jednej z pobliskich ławek. Obiecała sobie, że już nie będzie przejmować się tą sprawą i nie będzie wracać do  tego myślami. Gdy zamierzała ruszyć w dalszą drogę, poczuła, jak ktoś wyrywa z jej uszu słuchawki. Ze zdziwieniem się odwróciła i ujrzała przed sobą Lenę, Barta i jakiegoś małego chłopca.
- O, jaka miła niespodzianka. Co wy tu robicie? – przytuliła swoją siostrę i jej chłopaka, a chłopcu zadała pytanie – A Ty pewnie jesteś Kuba, brat Bartka. Cześć, jestem Michalina, siostra Leny. Ale możesz do mnie mówić Miśka.
- Dzień dobry. Właśnie idziemy na lody, chce iść pani z nami?
- Kuba, mówiłam ci, żebyś mówił mi po imieniu. Krępuje mnie, gdy ktoś zwraca się do mnie „pani”. To mnie krępuje. – zwróciłam uwagę młodemu Kurkowi.
- Dobrze, to idziesz z nami na lody? – gdy usłyszał odpowiedź twierdzącą, złapał nową znajomą za rękę i poszli przed siebie, rozmawiając na różne tematy.
Po kupieniu lodów Lena skorzystała z okazji i odciągnęła na chwilę swoją siostrę na bok, prosząc przedtem chłopaka, aby zajął się bratem.
- Miśka, co się dzieje? Wiem przecież, że biegasz tylko wtedy, gdy masz problem. A nawet gdybym tego nie wiedziała, to siedziałaś na tej ławce taka przybita, że aż cię nie poznałam. Powiedz mi, stało się coś?
- Nic się nie stało. Po prostu miałam bardzo tajemniczy sen, ale to nic takiego. Postanowiłam, że już nie będę do tego wracać, bo to przecież tylko jakaś nierealna historia. Ja już muszę lecieć do domu, tylko pójdę pożegnać się z resztą.
Po pożegnaniu się i obiecaniu Kubie, że do nich przyjdzie, pobiegła w stronę powrotną do domu. Miała już inny humor. Jak gdyby nad nią wszystkie czarne chmury nagle zniknęły i na niebie pojawiło się słońce, które ogrzewało jej duszę i serce.


Był szczęśliwy. Miał przy sobie rodzinę i miłość swojego życia. Podczas pobytu w Polsce i w czasie sezonu reprezentacyjnego miał przyjaciół, których znał od wielu lat. Dla niektórych ważną sprawą jest również sława, ale jemu tego też nie brakowało. Więc czego chcieć więcej? Myślał, że wszystko już ma, jednak dziś coś zauważył. Zauważył, że jemu nie wystarczy już takie życie. Wiedział, że kocha Lenę tak, jak nigdy jeszcze nikogo nie kochał. Był pewien, że to ta jedyna. Nie chciał być z nikim innym, reszta dziewczyn przestała się dla niego liczyć. Zdawał sobie sprawę z tego, że już znalazł osobę, z którą chce wziąć ślub, mieć dzieci. Chce się z nią zestarzeć i czerpać przyjemność z każdego dnia spędzonego przy jej boku. Właśnie dziś zauważył, że tego mu brakuje. Ślubu, założenia własnej rodziny. Przyczynił się do tego dzisiejszy spacer. Lena, Kuba i on szli i zachowywali się, jak szczęśliwa rodzina. Gdyby Kuba był młodszy, na pewno kilka osób pomyślało by o nich, że są szczęśliwym, młodym małżeństwem z małym synkiem. Ile by dał, aby tak właśnie było… Ale nie wiedział, co na ten temat myśli Lena. Nigdy nie poruszali tego tematu, więc uznał, że jego dziewczynie wcale nie spieszy się do ślubu i dzieci. A on nie chciał naciskać, więc wolał nie ryzykować i poczekać jeszcze jakiś czas.


Kilka minut przed 17 usłyszała dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyła, zobaczyła w nich swoją siostrę, więc szybko wzięła potrzebne rzeczy i obie udały się do samochodu, w którym czekał na nie Bartek. Gdy już byli niedaleko wyznaczonego celu, w Michalinie zaczęła rosnąć panika. Zazwyczaj takie spotkania ją krępowały. Wstydziła się przy nowo poznanych ludziach być w pełni sobą, więc zazwyczaj robiła to, gdy już naprawdę kogoś dobrze poznała i gdy wiedziała, że może tej osobie ufać. Dlatego tak mało osób dobrze ją znało. Bała się odrzucenia. Powodem tego była pewna osoba. W czasach szkolnych Miśka „przyjaźniła” się z pewną piękną, utalentowaną rówieśniczką o imieniu Kasia. „Przyjaźniła”, ponieważ tego nie można było nazwać bezinteresowną przyjaźnią z obu stron. Michalina widziała w niej pewnego rodzaju autorytet, podziwiała ją. A to dlatego, że Kasia pięknie śpiewała, zresztą tak jak Michalina. Ale Kaśka potrafiła poradzić sobie z tremą, na scenie czuła się jak ryba w wodzie, ale niestety tego Miśka nie potrafiła. Całkowicie się przed nią otworzyła, wszystko jej mówiła, każdy swój sekret, ponieważ myślała, że ich relacja jest szczera. Zawsze była w tle swojej odważniejszej i bardziej otwartej koleżanki. Zazwyczaj była niezauważalna, będąc w blasku chwały Kasi. A jak już ktoś ją zauważył, to nigdy nie brali ją na serio. Albo nią pomiatali, albo wyśmiewali ją, że jest takim popychadłem szkolnej gwiazdki, ale wtedy tego nie zauważała, ponieważ była zbyt wpatrzona w swoją koleżankę. Ta znajomość nauczyła ją takiego ostrożnego podejścia do innych ludzi. Gdyby nie Gosia, jej obecna przyjaciółka, i Lena, jej siostra, nigdy nie wyplątałaby się z tej niedorzecznej relacji. Ale na szczęście one wszystko jej wytłumaczyły i otworzyły jej oczy na wiele rzeczy. Dzięki nim zebrała się w sobie i pokonała w sobie barierę strachu przed publicznością i pokazała swojej byłej „przyjaciółce’, gdzie jest jej miejsce. A to wszystko zdarzyło się wtedy, gdy wygrała konkurs wokalny, zaskakując wszystkich i odbierając pewne zwycięstwo Kasi. Jej myśli odbiegły od tego tematu, gdy zauważyła, że już dotarli na miejsce. Zauważyła, że już się zebrało dosyć sporo osób, które w większości kojarzyła z reprezentacji lub klubów. Siatkarzom towarzyszyły dziewczyny bądź żony. Miała nadzieję, że zostanie niezauważona i aby tak się stało, szła spokojnie za Leną i Bartkiem i w chwili, gdy wszyscy rzucili się na nich, aby ich przywitać i poznać Lenę, ona poszła na bok. Lecz niestety ten plan spalił na panewce, gdyż jej zachowanie nie uszło uwadze Bartka.
- A to, moi drodzy, jest Michalina, siostra Lenki. – rzekł z uśmiechem, ale gdy zobaczył wzrok Miśki, natychmiast pożałował tych słów.
Po przedstawieniu Miśki przez Barta wszyscy skierowali się w jej stronę. Gdyby ich nie kojarzyła z telewizorów, nie dałaby sobie rady z zapamiętaniem tych wszystkich imion. Po poznaniu się wszyscy usiedli, a mężczyźni zajęli się rozpalaniem ogniska, więc kobiety miały czas na pogawędki. Z tego co zauważyłam, to wszyscy są mili, więc może nie będzie tak źle? – pomyślała, po czym włączyła się do rozmowy z poznanymi przed chwilą koleżankami.



Przeklinał w myślach, wiedząc, że jest spóźniony. A najlepsze jest to, że to nie jego wina. To wina osoby, która ostatnio wszystko mu rujnuje. Ale na ten moment postanowił odsunąć od siebie te myśli, ponieważ miał zamiar dobrze się bawić na ognisku. Bez niej. Gdy podjechał pod budynek, w którym mieszka jego przyjaciel, wysłał mu wiadomość, w której poinformował go, że już na niego czeka. A on w tym czasie włączył radio i zaczął się odprężać. Gdy już obaj byli gotowi, to ruszyli w drogę. Lecz zanim zaczęli kierować się na ognisko, musieli wstąpić do sklepu po prowiant. Postanowili zaopatrzyć się w kiełbaski i chleb. Po zapłaceniu za zakupy wsiedli do samochodu i zaczęli kierować się na ognisko.
- Karol, nie uwierzysz jaką akcję miałem… - i po tych słowach Andrzej zaczął opowiadać swojemu przyjacielowi o sytuacji, która miała miejsce kilkadziesiąt minut temu. Po usłyszeniu całej historii Karol załamał się, ale poradził, aby się tym nie przejmować, bo ona nie jest tego warta, a oni mają się dziś bawić. W lepszych już humorach dojechali na miejsce i, zabierając swój prowiant, udali się w stronę grupki siedzącej przy rozpalonym ognisku.
- Kurek, chłopie, kopę lat! – spóźnieni goście uściskali swojego przyjaciela i zaczęli się witać z resztą gości. Zajęli miejsce między kolegami z zespołu i zaczęli dyskutować na różne tematy, wybuchając co chwilę gromkim śmiechem. Chłopaków najbardziej interesowało, jak Bartkowi gra się we włoskiej lidze. Po wydobyciu od Bartka najciekawszych informacji odpuścili sobie, gdyż uznali, że na to będzie jeszcze czas.
Lecz jego wzrok co chwilę był kierowany w stronę blondynki. Coś go w niej ciekawiło. Może to, że wygląda i zachowuje się zupełnie inaczej, niż Twoja dziewczyna, z którą spędzasz dużo czasu? Może zapomniałeś, jaka jest normalna dziewczyna. Spokojna, miła, wesoła…Teraz masz do czynienia z ciągłym obrażaniem się i awanturami o byle co. Męczy Cię taki związek, ale co masz zrobić, żeby powiedzieć swojej dziewczynie to wszystko, co czujesz i jednocześnie jej przy tym nie zranić i nie obrazić? Nie masz pomysłu, ale musisz w końcu zrobić, bo to Cię zniszczy od środka… - jego podświadomość sama narzucała mu takie wnioski. Musiał się przejść i to wszystko przemyśleć w spokoju. Wiedział, że obiecał sobie, że dziś się będzie dobrze bawić i nie przejmować się problemami związanymi z dziewczyną, ale nie potrafił tak. Był osobą wrażliwą i nie chciał zranić dziewczyny, ale nie mógł też okłamywać jej, że ją kocha. I podstawowe pytanie: czy on ją kiedykolwiek kochał? Nad tym właśnie chciał się zastanowić, więc ruszył w drogę. Jednak zanim zdążył się oddalić, zerknął w stronę towarzystwa bawiącego się przy ognisku. Chciał znaleźć pośród nich tę ową dziewczynę, jednak jej tam nie było. No trudno…- pomyślał i ruszył przed siebie.


Szła i jednocześnie podziwiała otaczający ją krajobraz. Po krótkim spacerze odkryła staw i usiadła w jego pobliżu, na trawie. Do uszu włożyła słuchawki i odpłynęła w całkowicie inny świat, w świat muzyki. I wtedy już nic dla niej nie istniało. Istniała tylko melodia, tak ważna w jej życiu. Za każdym razem, gdy słuchała muzyki, starała się wyłapać każdy szczegół, każdy instrument wykorzystany w danym utworze. Nawet słuchając pewnej piosenki po raz setny, zawsze próbowała odkryć w niej coś jeszcze, jakiś szczegół, którego nie zauważyła wcześniej. W muzyce piękne jest to, że jest różnorodna. Każdy znajdzie coś dla siebie, od muzyki klasycznej do rocka. Każda muzyka, niezależnie od gatunku, jest piękna na swój sposób. Artyści wkładają w nią całe swoje serce, aby podzielić się ze światem swoimi przemyśleniami, marzeniami, przeżyciami. Lecz ludzie w dzisiejszych czasach tego nie potrafią rozumieć. Miłośnik muzyki klasycznej będzie dla osoby słuchającej metalu czy rapu kimś nudnym, bezwartościowym i na odwrót. Bo przecież co może być wartościowego w tej muzyce, której nie słuchamy? Szkoda, że ludzie tak myślą. Według niej to niepotrzebne stwarzanie sobie problemów, konfliktów. Powinniśmy szanować zdania, opinie i poglądy innych, ponieważ bez tego nigdy nie będzie zgody i pokoju. Nagle poczuła czyjąś obecność. Ale nie poczuła się skrępowana, wręcz przeciwnie. Sprawiło jej to przyjemność. Wyjęła słuchawki z uszu i spojrzała na przybyłą osobę. Uśmiechnęła się i swój wzrok skierowała w stronę stawu. On usiadł przy niej i zrobił to samo. Siedzieli w ciszy. Nie była ona krępująca i męcząca. Było zupełnie na odwrót. Mogłaby milczeć przy tej osobie, tak czuła. Czuła, że nie przeszkadzałoby jej to. Lecz musiała przerwać tą ciszę, ponieważ zdała sobie z czegoś sprawę.
- Wiesz co? Chyba Cię skądś kojarzę…Ale jak Ci o tym opowiem, to uznasz mnie za idiotkę. – powiedziała ze śmiechem i zastanawiała się, czy mówić o tej sprawie czy sobie odpuścić…



 --------------------------------------------------
Znowu po zbyt długiej przerwie dodaję...Przepraszam. Postaram się częściej. Macie tu coś troszkę dłuższego ;) sama nie wiem, czy jestem zadowolona z tego rozdziału...Ocenę pozostawiam Wam :)
A rozdział dla S., mam nadzieję, że dokona dobrego wyboru, wszystko się ułoży i nie będzie żałować decyzji :*
Pozdrawiam :) :*

wtorek, 8 kwietnia 2014

1.

W końcu nadszedł ten długo oczekiwany dzień. Dzień, w którym miała powrócić na jakiś czas do miejsca, w którym zostawiła wszystko. A przede wszystkim musiała zostawić w tym miejscu swoją siostrę. Osobę, do której miała największe zaufanie. Od dzieciństwa wszyscy się dziwili, że Misia i ona się nie kłóciły, jak to zwykle robi rodzeństwo. Każdy się pytał ich mamy, co robi, że są dla siebie takie miłe, że są takie grzeczne. A mama zawsze ze śmiechem odpowiadała, że nic nie musiała robić, że takie cudowne się urodziły. Od najmłodszych lat mówiły sobie wszystko. I tak zostało. Ale wiedziały, że rozmowa przez Internet to nie jest to samo co spotkanie na żywo, co wielogodzinna rozmowa na tematy ważne i te mniej istotne. A dla niej najważniejszym tematem był ON. To on udowodnił jej, że miłość istnieje. Pokazał jej, że jednak nie każdy facet jest takim dupkiem, jak jej były. Nie wiem, jak ja mogłam stracić na takiego człowieka, jak mój były, tyle czasu. Że też wcześniej nie zauważyłam jego wad. Miłość podobno zaślepia i nie pozwala racjonalnie myśleć. Ale teraz wiem, że nie kochałam go. Dopiero teraz dowiaduję się, co to jest prawdziwa miłość. To coś, co dopada nas w najmniej oczekiwanym momencie. Wkrada się w nas i robi rewolucję w naszym umyśle, jak i ciele. Nie możemy przestać myśleć o tej drugiej osobie, a gdy czujemy jej bliskość, to nasze ciało drży, nogi są jak z waty, a w brzuchu lata milion motyli. Osoba, którą kochasz, jest w stanie zastąpić Ci wszystko, zrobić ze zwykłej rzeczy coś niezwykłego, niezapomnianego. Ta osoba zawsze Cię wysłucha, pomoże, doradzi. Nie zawiedzie Cię, zawsze będzie przy Tobie. Kobieta przy mężczyźnie musi czuć się bezpieczna, a mężczyzna musi czuć, że jest kochany, doceniany. Myślę, że tak jest w naszym przypadku. On wie, czego mi trzeba. Wie, że poprzedni mężczyzna, z którym byłam, zranił mnie i sprawił, że czułam się niepewnie. No a kto by się tak nie czuł, gdyby był zamieniony na blondynkę, wymalowaną, ubraną w mini i ogólnie wyglądającą co najmniej nieprzyzwoicie? No ale to już nieważne. To przeszłość, do której nie mam zamiaru wracać…
Nagle poczuła jego wargi na swoich. Z uśmiechem spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich miłość, którą ją darzył.
- O czym myślisz, kochanie? – spytał z troską, która przepełniała jego głos.
- Myślę o tym, że mam wielkie szczęście, mając Ciebie przy sobie. – przytuliła się do niego, po czym ruszyli w drogę razem z jej rodzicami.


Po zrobieniu zakupów, ruszyła do samochodu obładowana torbami, w których znajdowały się produkty na kolację dla jej gości. Jadąc do domu, śpiewała piosenki, które akurat leciały w radiu. Uwielbiała śpiewać. Ale robiła to tylko dla siebie, nigdy nie śpiewała dla publiczności. Była zbyt nieśmiała na takie występy. Gdy dojechała na miejsce, wniosła zakupy do domu i wzięła się za gotowanie. Postanowiła, że zrobi kurczaka i do tego jakąś surówkę, a na deser miała zrobić naleśniki. Jej popisowe dania. Zaczęła gotować, przy okazji tańczyła i śpiewała, co sprawiło, że czas jej bardzo szybko zleciał i zanim się obejrzała, to została tylko godzina do przyjazdu gości. Na szczęście już kończyła kurczaka, więc miała godzinę dla siebie, aby się przygotować. Jak zwykle miała problem, w co się ubrać. Była mistrzynią niezdecydowania. Nie potrafiła podjąć szybko decyzji, a jak już jej dokonywała, to zastanawiała się, czy aby na pewno dobrze zrobiła. Skutek tego był taki, że wielokrotnie zmieniała decyzje. Po dłuższym zastanowieniu zdecydowała się na miętową sukienkę z przedłużanym tyłem i  beżowe szpilki. Zrobiła lekki makijaż, ułożyła włosy i była już gotowa. Z racji tego, że zostało jej około 15 minut, postanowiła, że nakryje do stołu. Gdy skończyła, rozległ się dzwonek do drzwi. Po ich otworzeniu, ona i Lena rzuciły się sobie w ramiona. Zaraz potem przywitała się z mamą, natomiast panowie wyjmowali z taksówki bagaże. Przy swoim tacie zobaczyła bardzo wysokiego mężczyznę. Domyśliła się, ze to chłopak jej siostry.
-Lenka, to ten Twój facet?
-Tak. Będziesz w szoku, jak go poznasz. - rzuciła ze śmiechem i pobiegła w stronę mężczyzn.
Gdy tajemniczy mężczyzna odwrócił się, Misia rzeczywiście doznała szoku. Nie mogła w to uwierzyć. Z szoku wyrwał ja śmiech reszty rodziny.
-Miśka, zamknij buzię, bo Ci mucha wleci. - wypowiedź mamy wywołała kolejny wybuch śmiechu u reszty gości. Ale niestety to nie śmieszyło Michaliny.
- To może ja się przedstawię. Nazywam się Bartek Kurek. - rzekł z uśmiechem wysoki mężczyzna, który wcześniej pomagał jej tacie.
- Poznaje. Miska. - podała rękę Bartkowi, a on ją pocałował. - Naprawdę, bardzo śmieszne. - rzekła do rodziny, która cały czas była ubawiona z poprzedniej sytuacji. Naburmuszona obróciła się na piecie i weszła do domu. Za nią ruszyła reszta, uświadamiając sobie, jak bardzo za nią tęsknili.
Po podaniu i zjedzeniu popisowego dania Michaliny, nadszedł czas na naleśniki, które miały być podane z dżemem. Atmosfera była cudowna, każdy się śmiał i cieszył się, że ten wieczór spędzają w taki, a nie inny sposób. Ona, Lena i ich rodzice zdali sobie sprawę z tego, że ogromnie za sobą tęsknili i doszli do wniosku, że ten czas w Polsce chcą wykorzystać jak najlepiej. Widać było, że Bartek czuł się swobodnie w ich towarzystwie i sprawiał wrażenie fajnego mężczyzny, który kochał nad życie jej siostrę.
- Lena, cieszę się, że jesteś szczęśliwa. – uśmiechnęła się do siostry i przytuliła ją. – A Ty, mój drogi, masz pilnować jej jak oka w głowie. – jego również przytuliła.
- Możesz być o to spokojna. My tu gadu gadu, a jeszcze dziś musimy jechać do moich rodziców. Bardzo chcą poznać Lenkę i Waszych rodziców. A tak poza tym, to świetnie gotujesz.
- Daj spokój, bo się zaczerwienię. To jedźcie ostrożnie i mam nadzieję, że się jeszcze do mnie odezwiecie przed wyjazdem. – przytuliła wszystkich na pożegnanie i usłyszała odpowiedź siostry, że jutro się na pewno odezwą.
Zabrała się za sprzątanie. Po godzinie był już porządek, więc położyła się wcześniej do łóżka, wzięła do ręki książkę i wczuła się w losy bohaterów.

Gdy zapukał do drzwi, słychać już było Kubę, który otworzył im i rzucił się na Bartka. Mężczyzna wziął go na ręce i podrzucił, a po odstawieniu go na ziemię przywitał się z mamą i tatą. Następnie przedstawił im swoją dziewczynę i jej rodziców. Gdy wszyscy usiedli do stołu, pani Iwona, mama Bartka, podała ciasto. Czas upłynął im na opowieściach, przede wszystkim Bartka o swoim pobycie we Włoszech, o tym, jak poznał Lenę. Od czasu do czasu Kuba coś wtrącał i nie dał im spokoju, dopóki Lena, Bartek i reszta osób nie poszli z nim pograć w grę planszową.
Po męczącym dniu wszyscy musieli się wcześniej położyć, aby jutro normalnie funkcjonować. Cudem udało się oderwać Kubę od brata, ponieważ chciał z nim i z jego dziewczyną spać. Ale gdy para obiecała mu, że pójdą jutro z nim na lody, to szybko ucałował ich policzki i poszedł do siebie.


Obudziły ją promienie słońca. Uwielbiała takie dni, w których chciało się żyć, spacerować, a nawet sprzątać. Jak pomyślała, tak też zrobiła. Zjadła śniadanie i wzięła się za porządki. Po dwóch godzinach od sprzątania oderwał ją dźwięk nadchodzącego sms-a. A był on następujący:
„Hej siostra :* masz dziś plany? Mam nadzieję, że nie masz, a jak masz, to mam nadzieję, że uznasz, że siostra i szwagier są ważniejsi :D a przechodząc do konkretów, to co powiesz na ognisko?”
Po krótkiej chwili zastanowienia odpisała:
„W sumie to nie mam żadnych planów, więc czemu nie…”

Dostała kolejnego sms-a, w którym Lena napisała jej, że będzie po nią o 17. Nie wiedzieć czemu, jakoś nie mogła się doczekać tego ogniska. Czuła, że będzie ono wyjątkowe i nie będzie żałowała, jeśli na nie pójdzie. Dopiero za jakiś czas miała się przekonać, czy rzeczywiście miała rację…


--------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Przepraszam za opóźnienia i za to coś napisanego powyżej. Nie jestem z tego zadowolona. Niezły start... postaram się, aby nigdy więcej nie było takiej sytuacji.
Co myślicie o kadrze podanej przez Antigę? Kogoś Wam brakuje?