Dalszą drogę pokonali w ciszy, nieco zmieszani zbyt dużą
swobodą, którą czuli w swoim towarzystwie. Dziewczyna podziwiała piękne widoki,
zdając sobie sprawę, że w tym miejscu jeszcze nie była. Po kilkunastu minutach
dojechali na miejsce. Miśka była pod wrażeniem otaczającego ją krajobrazu. Gdy
Andrzej otworzył jej drzwi, wyszła i podziwiała z zapartym tchem w piersiach to
piękne, spokojne miejsce. Czuła na sobie wzrok Andrzeja, ale to teraz nie było
ważne. Najważniejszy był ten spokój, którego tak bardzo teraz potrzebowała.
Podeszła do strumyka i usiadła przy nim, wsłuchując się w delikatny szum wody.
Po chwili poczuła przy sobie obecność swojego towarzysza, na którego spojrzała
i uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Próbowała zrozumieć te wszystkie rzeczy,
które się dziś zdarzyły, ale miała totalny mętlik w głowie. Nie wiedziała,
dlaczego znowu w jej życiu pojawiła się Kaśka. Do dziś miała spokojne życie,
trochę nudne, ale jednak była z niego zadowolona. Przynajmniej do tej pory, od
czasów szkolnych, nie miała problemów z takimi osobami, jak Kaśka. Ale, zgodnie
ze słowami piosenki, "nic nie może przecież wiecznie trwać", tak samo
było ze spokojem Michaliny.
- Jak to było z tobą i Kaśką? Jak się poznaliście?
- Rok temu, po zakończeniu sezonu, poszliśmy z chłopakami na
imprezę do klubu. Od początku mówili, że jakaś dziewczyna ciągle patrzy w moją
stronę, ale wtedy mnie to jakoś nie interesowało. Podeszła do mnie, jak
zostałem sam przy stoliku. Wydawało mi się wtedy, że normalnie rozmawialiśmy,
może dlatego, że byłem już po kilku piwach. Gdyby teraz to się powtórzyło, od
razu bym zauważył, że to była typowa gadka pustych panienek, szukających
rozrywki. Byłem głupi, myślałem, że wszystko jest dobrze, że podeszła dlatego,
że jej się spodobałem. Ale ostatnio zrozumiałem, że chodzi jej tylko i
wyłącznie o moją kasę. Miałem wtedy swój najlepszy sezon, zostałem ogłoszony
wschodzącą gwiazdą. No i na tej imprezie wymieniliśmy się numerami, a ona
następnego dnia się odezwała. Nalegała na spotkanie, więc się zgodziłem, nie
miałem innych planów to postanowiłem, że może dam szansę tej znajomości. I tak
to wszystko się zaczęło, z każdym tygodniem coraz częściej się spotykaliśmy, aż
w końcu poszliśmy razem na imprezę do jej znajomych. Wtedy ogłosiła, że
jesteśmy parą...Dla mnie to był szok, bo nigdy nie poruszaliśmy tej kwestii i
do głowy mi nawet nie przyszło, że ona może tak odbierać naszą znajomość. Ale
wtedy nie zaprzeczyłem, nie powiedziałem, że to jakieś jej wymysły. Głupio mi
było, nie chciałem jej robić wstydu przy znajomych.
- To czemu potem nie zerwałeś? Już po tej całej imprezie?
- Myślałem o tym, nawet chciałem tak zrobić, ale chciałem
dać jej szansę. Byłem sam, nie spotykałem się z żadną inną dziewczyną, więc
pomyślałem, że nic nie stracę, a mogę tylko zyskać. Muszę przyznać, że to ona w
tym związku się starała. Proponowała spotkania, wymyślała kolacje czy jakieś
wspólne wyjścia. Ja ją na swoje wyjścia zabierałem rzadziej, bo moi znajomi,
delikatnie mówiąc, nie przepadali za nią.
- No tak, dziś dało się zauważyć, np. po Karolu.
- Karol najbardziej jej nie lubił ze wszystkich moich
znajomych. Nigdy nie popierał moich decyzji związanych z Kaśką. Uważał, że
robię błąd, że jeszcze tego będę żałował, ja niestety go wtedy nie posłuchałem.
Ona zdawała sobie sprawę z tego, jakie podejście ma do niej Karol, nie raz
płakała przez niego, a ja się z nim o to kłóciłem, zarzucałem mu, że jest dla
niej zbyt surowy. Ale teraz wiem, że to Kaśka prowokowała Karola, specjalnie go
wkurzała, żeby zniszczyć naszą przyjaźń, bo wiedziała, że ją obronię. Kilka
tygodni po tej imprezie zaczęło się wszystko psuć. Irytowała mnie coraz
bardziej, robiła mi awantury o każde wyjście albo o to, że trening się
przedłużył. Miałem tego dość, ale nie wiedziałem jak to skończyć, nie chciałem
jej ranić. Próbowałem jej to jakoś zasugerować, że nie pasujemy do siebie, że
lepiej będzie jak nie będziemy razem, ale ona tego nie brała do siebie, nie
zniechęcało jej to. Jakoś wytrzymywałem tą całą chorą sytuację, aż do dziś. Tak
naprawdę to dzięki tobie jestem w końcu wolnym człowiekiem. Dziękuję. - z
wdzięczności chłopak przytulił Michalinę, która zmieszała się jeszcze bardziej.
- A jaka jest twoja historia?
- Nie masz za co dziękować, przecież nic takiego nie
zrobiłam. Moja historia...Aż wstyd mówić, no ale dobrze. Szłam do liceum jako
cicha, spokojna, nieśmiała i niezauważana dziewczyna, którą zresztą jestem do
tej pory. Ale takie osoby, jak ja, w moim liceum były poniżane i stawały się
pośmiewiskiem bogatych, rozpieszczonych dzieciaków, takich jak Kaśka. Żeby mieć
w miarę dobre życie w szkole, zaczęłam się przymilać do niej i całej jej ekipy.
Ona wiedziała, że zrobię wszystko, czego będzie ode mnie chciała i bezczelnie
to wykorzystywała. Robiła co chciała, a ja zawsze obrywałam, zawsze całą winę
musiałam brać na siebie, żeby mieć w szkole jakieś życie. Byłam głucha na
porady innych. Mimo, że siostra i przyjaciółka próbowały mnie powstrzymać, nie
udało im się. Ale pewnego dnia przegięła. Zaczęło się od tego, że ośmieszyła
mnie przed chłopakiem, który mi się podobał. Ale to, to jeszcze nic. Żeby mnie
nie ośmieszyła jeszcze bardziej, musiałam coś przekazać jakiemuś chłopakowi,
jakąś małą torebeczkę. Po chwili domyśliłam się, że to były narkotyki, ale na
wycofanie się było już za późno. Jak już przekazywałam tajemniczą torebeczkę,
nagle obok nas zjawiła się dyrektorka. Jak się potem okazało, to Kaśka ją o
wszystkim poinformowała. Miałam zostać wyrzucona ze szkoły, ale z racji tego,
że dobrze się uczyłam, nigdy wcześniej nie sprawiałam kłopotów, dostałam
ostatnią szansę. Postanowiłam zemścić się na Kaśce i wziąć udział w konkursie
wokalnym, który co roku był organizowany w naszej szkole. Udało mi się wygrać i
od tamtej sytuacji nie miałyśmy ze sobą kontaktu.
- Gdybym wiedział, że ona jest takim człowiekiem, nigdy bym
nie zwrócił na nią uwagi. Tak mi głupio…
Jednak nie zdążył dokończyć, bo rozległ się dźwięk z
telefonu chłopaka. Oznaczało to, że dostał od kogoś sms-a. Okazało się, że tym
kimś był Karol, który napisał Andrzejowi, że nie musi po niego wracać, że wróci
z Leną i Bartkiem.
- Może my też już wracajmy? Jestem zmęczona, z chęcią
położyłabym się już spać.
- Jasne, jeśli tylko chcesz. A mam takie pytanie…
- Słucham?
- Albo nieważne, na pewno byś się nie zgodziła, zapomnijmy o
tym.
- Andrzej, daj spokój. – dziewczyna uśmiechnęła się do niego
zachęcająco. – Mów.
- No bo tego…chciałem, no…czy dałabyś mi swój numer? No bo
wiesz, tego, jakbym potrzebował pomocy, czy coś…
- Oj Wrona, Wrona, dawaj telefon.
Z uśmiechem zapisała mu swój numer, następnie wsiedli w
samochód i odjechali. Podczas podróży oczywiście nie obyło się bez śpiewów, a
atmosfera nie była taka napięta jak poprzednim razem. Gdy dojechali na miejsce, nie wiedzieli jak
mają się pożegnać. Andrzej trochę niepewnie przytulił dziewczynę, ponieważ nie
wiedział, jakiej reakcji może się spodziewać. Na szczęście Miśce to nie
przeszkadzało, odwzajemniła ten gest, a po wyjściu z samochodu pomachała
chłopakowi z uśmiechem na pożegnanie, po czym ruszyła w kierunku swojego domu.
Po wejściu do swojego mieszkania uśmiechnął się sam do
siebie. Nie wyglądał na człowieka, który kilka godzin temu zostawił dziewczynę.
Wręcz przeciwnie, był przeszczęśliwy, ponieważ spędził bardzo miły wieczór w
przyjemnym towarzystwie. Cieszył się, że odważył się zapytać Miśkę o numer. Na
pewno gdyby tego nie zrobił, to by żałował. Może właśnie poznał osobę, która
okaże się wspaniałą przyjaciółką? Bo właśnie tego potrzebował, przyjaciółki, a
nie dziewczyny. Jego przemyślenia przerwał telefon. Zobaczył, że to Karol
dzwonił, więc bez dłuższego zastanawiania się odebrał telefon.
- Siema stary. Jak tam droga z naszą nową cudowną koleżanką?
Bo mi się ona bardzo spodobała, szkoda, że to ja dziś nie wziąłem samochodu.
Mam nadzieję, że jej się spodobałem i może coś między nami zaiskrzy. Ja się o
to postaram. Świetna z niej dziewczyna, nie?
- Tak, świetna. Tylko mam do ciebie prośbę… Nie skrzywdź
jej.
- Przecież wiesz, że nie jestem taki. Stary, znasz mnie.
- Wiem, wiem. Dobra, muszę kończyć, bo jestem wykończony. Do
jutra Kłosik.
- Trzymaj się Wronka.
Obudziły ją promienie słoneczne i dźwięk przychodzącego
sms-a. Po przebudzeniu się spojrzała na zegarek, było już po 10. Sms brzmiał
następująco:
„Cześć Misia J
jak się spało? My niestety za chwilę zaczynamy trening L a
Ty śpij dalej, słodkich snów.”
Natychmiast odpisała.
„Hej Andrzejku ;)
spało mi się wyjątkowo długo, a Ty już się męczysz biedaku ;) obudziłeś mnie,
wiesz?! :D”
Odłożyła telefon z myślą, że chłopaki zaczęli już trening i
nie dostanie na razie żadnej wiadomości. Po kąpieli i ubraniu się, poszła
sprzątać, włączając radio i przypominając sobie wczorajszy wieczór.
Karol jak zawsze spóźnił się na trening. Wpadł zdyszany do
szatni, akurat w momencie, gdy Andrzej dostał sms-a. Z ciekawości sprawdził, z
kim już romansuje, ale to, co zobaczył, bardzo go zdziwiło i zezłościło. Sms był
od...Michaliny. Tej samej Michaliny, o której wczoraj mu opowiadał. Wykurzył
się nie na żarty, gdyż sądził, ze Wrona chce mu odbić dziewczynę, która mu się podobała
i którą chciał poderwać. A co najlepsze, przecież wczoraj mówił o tym
Andrzejowi! Frustracja robiła się z każda chwilą większa. Miał w głowie opracowany
plan. Pierwszym krokiem miała być zdobycz jej numeru, ale to nie był problem, ponieważ
spisał go z telefonu Wrony. A kolejnym krokiem było poderwanie dziewczyny.
Niestety teraz nie miał czasu, żeby zacząć działać, więc odłożył to na później,
czyli po treningu. Chciał, żeby Andrzej się poczuł tak, jak on. Niech wie, jak
to jest, jak ktoś jemu odbija dziewczynę. Władała nim totalna chęć zemsty, aż
trudno mu było uwierzyć, ze naraża wieloletnią przyjaźń dla jakiej dziewczyny,
ale nie mógł inaczej, nie mógł się powstrzymać. Zdając sobie sprawę z tego, ze
już jest bardzo spóźniony i ze dostanie za to niezły wycisk, odłożył telefon
przyjaciela na miejsce i szybko poszedł na hale.
Właśnie Michalina dowiedziała się, ze jej przyjaciółka,
Gosia, wróciła z urlopu. Była nad morzem, u swoich rodziców. Z okazji jej
powrotu umówiły się na kawę, na godzinę 14 w ich ulubionym miejscu. Gdy szła w umówione
miejsce, usłyszała dźwięk sms-a. A właściwie to dwóch. Podejrzewała, ze był to
Andrzej i Gosia. Lecz tylko w 50% miała racje. To rzeczywiście był Andrzej, ale
drugi sms był od...Karola. Zastanawiała się, skąd miał jej numer, ale nawet
jeśli Andrzej dał mu go, to nie potrafiła być na niego o to zła. Wiadomość od
Wronki była o tym, jak to on bardzo cierpi, jaki jest zmęczony itp. Natomiast
wiadomość od Klosa była następująca:
„Hej kochana :* stęskniłem
się za Tobą, wiesz? Co powiesz na kolacje dziś wieczorem? ;) "
Dziewczyna była w lekkim szoku, ale w sumie może do każdej
dziewczyny tak pisał, przecież praktycznie go nie znała. Najpierw odpisała
Andrzejowi, przez co wyraziła swoje współczucie, jednak lekko się z niego naśmiewała.
A Karolowi odpisała, ze z chęcią gdzieś wyjdzie. Tak więc umówiła się z chłopakiem
na godzinę 19, miał po nią przyjechać. Gdy dotarła na miejsce, od razu przytuliła
swoja przyjaciółkę. Bardzo się za nią stęskniła. Michalina chciała przede
wszystkim wiedzieć, czy przyjaciółka wypoczęła i co słychać u jej rodziców.
Gosia opowiedziała jej o swoim wyjeździe, a gdy skończyła, chciała koniecznie wiedzieć
co przez ten czas wydarzyło się u Miski. Dziewczyna zaczęła mówić o wizycie
rodziny, o planach Leny i Bartka, o ognisku, rozmowie z Andrzejem i o sms-ach.
-Ja cię zostawiam
tylko na tydzień samą, a tu się takie rzeczy dzieją, nieładnie. - rzuciła ze śmiechem.
- A słuchaj, ten Kłos to chyba próbuje cię poderwać.
-Małgosia, daj spokój.
Zaprosił mnie tylko na kolacje, poza tym znamy się dopiero od wczoraj.
-Ale na pewno mu się spodobałaś.
Sama mówiłaś, ze stanął w twojej obronie przy Kaśce, a to już coś.
-Mówiłam ci tez, ze nie lubił Kaski i powiedział to tylko
dlatego, żeby jej dopiec.
-Tak to sobie tłumacz...
Obie wiedziały, że temat jest skończony. Pozostały czas spędziły
na plotkowaniu, jak wszystkie kobiety. O godzinie 16:30 Miśka musiała się zbierać,
ponieważ musiała zdążyć wyszykować się na kolacje. Po powrocie do domu wzięła kąpiel.
Postanowiła się ubrać w beżową, koronkową sukienkę do połowy uda. Do tego dobrała
jeszcze bransoletkę w tym samym kolorze i delikatny, srebrny naszyjnik. Postanowiła,
ze włosów nie będzie związywać, tylko je delikatnie polokowała. Efekt końcowy miał
zapewnić delikatny makijaż, szpilki w kolorze sukienki i biała kopertówka.
--------------------------------------------------
Rozdział dla Pauline, która w ostatnim czasie była dla mnie ogromnym wsparciem. Dziękuję! :*
Aż nie wiem co Wam powiedzieć...Pod każdym rozdziałem piszę to samo, że mi wstyd, ale teraz przeszłam samą siebie...Ale postanowiłam wziąć się w garść, więc mam nadzieję, że następne rozdziały będą się pojawiały o wiele częściej. Pewnie już prawie nikt nie czyta tego bloga, ale miło by było zobaczyć tu jeszcze jakiekolwiek komentarze :)
Trzymajcie się :*