Dziwne są zrządzenia losu...
wtorek, 5 stycznia 2016
Powrót?
Witam. Wracam tu po ponad rocznej przerwie... Chciałabym to odnowić, lecz muszę wiedzieć, czy byłby ktoś, kto w ogóle czytałby tą historię? Proszę Was, jeśli jesteście za powrotem, napiszcie niżej komentarz, żebym wiedziała, czy warto tu coś publikować... Mam nadzieję, do napisania!
niedziela, 16 listopada 2014
5.
O 19 Karol punktualnie zjawił się pod domem Miśki. Po zajęciu
swoich miejsc w samochodzie ruszyli w drogę. Michalina nie wiedziała dokąd
Karol ją zabiera, a gdy chciała się dowiedzieć, ten milczał. Po pewnym czasie
się poddała i postanowiła cieszyć się z nadchodzącego i miło zapowiadającego
się wieczoru. Po 10 minutach dojechali na miejsce. Restauracja była bardzo
elegancka, prawdopodobnie dla tych bogatszych. Kobiety były ubrane w piękne
suknie, dlatego Miśka odetchnęła z ulgą, że założyła ten strój, a nie jakiś luźniejszy.
Kolacja przebiegała w miłej atmosferze, zamówili dania polecane przez szefa
kuchni. Gdy skończyli to, jak się okazało, pyszne danie, dziewczyna poczuła w
swojej torebce wibracje telefonu. Przeprosiła Karola i poszła do łazienki, tłumacząc
się klasycznym "przypudrowaniem noska". Gdy dotarła na miejsce, odczytała
sms-a. Był od Andrzeja i jego treść była następująca:
"Hej Misia J
może chcesz się do mnie przyłączyć i podensić z pałeczkami w rękach? Nie daj się prosić :P "
Zastanawiała się, co odpisać i uznała, że nie będzie go okłamywać.
"Hej Endrju! Z chęcią,
naprawdę, ale właśnie jestem z Karolem na kolacji. Chyba, ze chcesz przygarnąć
naszą dwójkę, to mógłbyś go przekonać i byśmy przyjechali :D co Ty na to?"
Dostała tylko krótką odpowiedz "ok", więc czym prędzej
wróciła do stolika. Po krótkiej chwili usłyszała dźwięk przychodzącego sms-a na
telefon Karola. Zachęciła go, aby odczytał wiadomość.
-Andrzej właśnie do mnie napisał. Proponuje, żebyśmy do niego
wpadli, ale chyba mu odmówię. Dokończymy kolacje, a do niego możemy pojechać
innym razem.
-Nie no, daj spokój Karol. Jak chcesz to możemy jechać. Poza
tym i tak już się najadłam.
To przekonało Karola i obydwoje zaczęli zbierać się do wyjścia.
Dostał odpowiedź od Karola, że jednak się pojawią. Czuł
lekkie rozczarowanie. Myślał, że będzie mógł jeszcze lepiej poznać Michalinę, że
może będzie mógł odwdzięczyć się za pomoc dziewczyny w sprawie Kaski. A przy
Karolu nie chciał poruszać takich kwestii. Nie chciał być niemiły, więc postanowił,
że będzie się dobrze z nimi bawił, a chęć poznania bliżej Miśki odsunie na
dalszy plan. Zauważył, ze Karolowi podoba się dziewczyna, więc nie miał zamiaru
w to ingerować. Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Zobaczył za nimi uśmiechniętego
przyjaciela i nieco zmieszaną Miśkę. Karolowi podał dłoń, a dziewczynę przytulił
na przywitanie i zaprosił ich dalej.
Czas mijał im bardzo szybko i w miłej atmosferze. Po tańcach
przed telewizorem chłopaki wymyślili, że nagrają swoją trzecią bitwę, w której
mieli zmierzyć się w Jendze. Miśka miała być oczywiście operatorem kamery. Śmiechu
było przy tym co nie miara, chłopaki ciągle się wygłupiali. Zwycięsko wyszedł z
tego Andrzej, który z radości chwycił dziewczynę w ramiona i okręcił ją wokół własnej
osi, na co Karol spojrzał morderczym wzrokiem i wkurzony wyszedł z pokoju na
balkon. Michalina poszła za nim i zobaczyła Karola opierającego się o barierkę.
-Karol, co się stało?
-Nie widzisz, ze on cię podrywa? Kilka dni temu zerwał z
dziewczyną, a teraz już do ciebie leci.
-O czym ty w ogóle mówisz? Ledwo się znamy, a ty już mi
sceny zazdrości urządzasz? Nie mam zamiaru kontynuować tej znajomości, bo nie
tego się spodziewałam. Myślałam, ze to logiczne, że jesteśmy tylko znajomymi,
ale chyba za dużo sobie wyobraziłeś. Nie pisz do mnie i nie dzwoń.
I wyszła bez słowa. Nawet nie wyjaśniła nic Andrzejowi,
tylko wybiegła z płaczem z mieszkania.
-Stary, co jej zrobiłeś?-Andrzej martwił się o swojego
przyjaciela, bo wiedział, ze zależało mu na Miśce.
-To wszystko twoja wina. Spieprzaj, nie chce z tobą gadać.-Karol
również wyszedł, a zdezorientowany Andrzej stał kilka minut w tym samym miejscu.
Postanowił zadzwonić do dziewczyny, ale niestety nie odbierała. Dzwonił, dzwonił
i nic. Głucha cisza. Martwił się, więc po jakimś czasie postanowił do niej pojechać.
Podszedł do drzwi i zapukał. Odetchnął z ulgą, gdy Michalina otworzyła mu
drzwi.
-Wchodź – tylko to powiedziała i nie czekając na Andrzeja, skierowała
swe kroki do salonu. Gdy dotarł i usiadł przy niej, spytała - Czego chcesz?
-Co się stało? Nic nie rozumiem. Przecież było wszystko
dobrze, wytłumaczysz mi to?
-Szczerze? Karol jest o ciebie zazdrosny, a po pierwsze nie dałam
mu żadnych powodów do zazdrości, a po drugie, do cholery, nie jestem z nim! I
nigdy nie mówiłam, że będę, a on sobie coś ubzdurał. I to już wszystko przekreśliło.
A myślałam, że się dogadujemy i liczyłam na przyjaźń, no ale niestety. Nie mam
nikogo, ale do tej pory dawałam radę, dam i teraz. Chcesz się napić czegoś
mocniejszego? Bo mam ochotę na wino.
-Jasne, poproszę.
Po godzinie oboje byli już lekko pijani, więc mówili co im ślina
na język przyniosła.
-Miśka, chciałbym ci powiedzieć, ze to nieprawda. Nieprawda,
że nie masz nikogo. Masz rodziców, Lenę, teraz też Bartka. I masz mnie, nie
zapomnij o tym nigdy. Tak bardzo mi pomogłaś, daj teraz sobie pomóc. Nie
odsuwaj mnie od siebie, proszę. Potrzebuje cię...
-Andrzej...
-Ale to nie jest to o czym myślisz. Liczę tylko na przyjaźń,
albo aż. Może nie znamy się długo, ale ja tobie zaufałem. Teraz czekam, aż ty
to zrobisz. Nie chcę nigdy cię stracić,
chcę mieć taką osobę jak ty przy sobie. Jeśli chodzi o związki, to wiesz, ze
mam za sobą totalną porażkę, więc nie chcę się na razie w nic pakować.
-Ostatni argument był przekonujący. Wierzę ci. Przyjaciele?
-Przyjaciele. Na zawsze - odrzekł z uśmiechem chłopak, przytulając
dziewczynę mocno do siebie. Był wtedy przeszczęśliwy.
Po tej poważnej rozmowie przeszli na luźniejsze tematy. Nie
wiedzieli kiedy na zegarze wybiła godzina 4 nad ranem. Michalina doszła do wniosku,
ze nie ma sensu, żeby Andrzej wracał o tej godzinie na pieszo do domu (bo wypił
alkohol), więc zaproponowała mu, aby został u niej na noc. Chłopak zgodził się,
a ona pościeliła mu na dole kanapę, a sama poszła na górę do swojego pokoju.
Gdy rano obudziła się, przed zejściem na dół postanowiła, że
najpierw pójdzie się ogarnąć. Nie chciała w takim stanie wychodzić do Andrzeja.
Po pół godzinie była gotowa. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu wszystko było posprzątane,
kanapa pościelona, a na stoliku leżała karteczka:
"Dziękuję za miły
wieczór. Na zawsze. Pamiętasz? J
PS. Pod kartka jest
dla Ciebie niespodzianka.
Trzymaj się!"
Z ciekawością spojrzała pod kartkę, pod którą znajdowała się
bransoletka ze znakiem nieskończoności. Zaskoczyło ja to, ale była to miła
niespodzianka. Szybko ją założyła i postanowiła, że nigdy jej nie zdejmie. Napisała
sms-a do Andrzeja o następującej treści:
"Na zawsze.”
Na odpowiedź nie musiała długo czekać.
" Na zawsze.
Misia, możemy się dziś spotkać? Mam sprawę."
"Jasne, a stało
się coś?"
"Nie, nic się nie
stało. Mogłabyś wpaść pod koniec treningu? Kończymy za dwie godziny."
"Jasne,
będę."
"Do
zobaczenia"
Dalej już nie odpisywała. Coś dziwnego było w tej rozmowie. Może
Andrzej żałował wczorajszego wieczoru? Niestety, nie znała odpowiedzi na to
pytanie. Musiała na nią czekać do końca treningu.
Była pod halą pół godziny przed czasem, więc postanowiła wejść
do środka i przyjrzeć się siatkarzom. Weszła i usiadła w tylnych rzędach. Chciała
być niezauważona i tak też się czuła. Nawet Andrzej jej nie pomachał, ani się
nie uśmiechnął do niej, ale na jego ręku zauważyła taką samą bransoletkę, jaką
ma ona. Skoncentrowany był na treningu, widać, że coś go gnębiło. Złość miał
wypisaną na twarzy, ale po jego czynach również można było to zauważyć.
Natomiast Karol był jego totalnym kontrastem. Śmiał i wygłupiał się z całą
resztą drużyny. W sumie nie z całą resztą, bo jakoś jego zachowanie nie bawiło
Winiara i Mariusza. Dziewczyna musiała dowiedzieć się, o co chodzi. Aby nie
było żadnych niezręcznych sytuacji, postanowiła wyjść przed chłopakami tak samo
niezauważona, jak wcześniej i poczekać przed halą. Po kilkunastu minutach
czekania z hali wyłonił się Andrzej. Gdy zobaczył Miśkę, rzucił tylko krótkie:
-Spotkanie odwołane. - i ruszył w stronę samochodu, nie oglądając
się za dziewczyną. A ona stała jak słup soli, nie rozumiejąc, co się dzieje.
Ale właśnie w tej chwili zauważyła bransoletkę, czuła, że nie mogła tego tak zostawić
i podbiegła do samochodu. Zablokowała drzwi, tak, żeby Andrzej nie mógł ich otworzyć.
-A to - wskazała na bransoletkę - już nic dla Ciebie nie
znaczy? To po co było to pieprzenie o przyjaźni, co?! To jest to twoje "na
zawsze"?! To gratuluję, za taką przyjaźń to ja dziękuję. Wypchaj się tą
bransoletkę - zerwała ją z ręki i rzuciła w niego.
Ruszyła szybkim krokiem przed siebie, ocierając łzy spływające
po jej policzkach. To nie potrwało długo, ponieważ chwilę potem poczuła jak ktoś
łapie ją za rękę i odkręca do tyłu. Zobaczyła, że ten ktoś to Andrzej. Zaczęła
się wyrywać i chciała, żeby ją puścił. Ale on nie odpuszczał. Łzy płynęły jej
po policzkach, nie chciała, żeby on to widział. Starała się odwrócić twarz, zakryć
ją włosami, żeby ukryć tą chwilę słabości. Niestety nawet to się nie udało, ponieważ
złapał jej twarz tak, aby na niego patrzyła. Zauważając, że płacze, szybko wytarł
jej łzy.
-Misia, proszę cię, nie płacz. Nie płacz...przepraszam.
Jestem totalnym idiotą, wiem. Ale nie jestem tego wart, żebyś przeze mnie płakała.
Jeśli nie masz teraz planów, chce, żebyś ze mną pojechała, wytłumaczę ci
wszystko. Zrobisz to dla mnie?
Nic nie odpowiedziała, tylko udała się w stronę samochodu.
--------------------------------------------------
Brak mi słów. Nie będę już przepraszać. Zawaliłam na całej linii. Jedyne, co mogę obiecać, to zaglądanie tu, gdy tylko czas i wena na to pozwolą. Dziękuję tym osobom, które tu jeszcze zaglądają. Kochane jesteście!
Do napisania!
sobota, 26 lipca 2014
4.
Dalszą drogę pokonali w ciszy, nieco zmieszani zbyt dużą
swobodą, którą czuli w swoim towarzystwie. Dziewczyna podziwiała piękne widoki,
zdając sobie sprawę, że w tym miejscu jeszcze nie była. Po kilkunastu minutach
dojechali na miejsce. Miśka była pod wrażeniem otaczającego ją krajobrazu. Gdy
Andrzej otworzył jej drzwi, wyszła i podziwiała z zapartym tchem w piersiach to
piękne, spokojne miejsce. Czuła na sobie wzrok Andrzeja, ale to teraz nie było
ważne. Najważniejszy był ten spokój, którego tak bardzo teraz potrzebowała.
Podeszła do strumyka i usiadła przy nim, wsłuchując się w delikatny szum wody.
Po chwili poczuła przy sobie obecność swojego towarzysza, na którego spojrzała
i uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Próbowała zrozumieć te wszystkie rzeczy,
które się dziś zdarzyły, ale miała totalny mętlik w głowie. Nie wiedziała,
dlaczego znowu w jej życiu pojawiła się Kaśka. Do dziś miała spokojne życie,
trochę nudne, ale jednak była z niego zadowolona. Przynajmniej do tej pory, od
czasów szkolnych, nie miała problemów z takimi osobami, jak Kaśka. Ale, zgodnie
ze słowami piosenki, "nic nie może przecież wiecznie trwać", tak samo
było ze spokojem Michaliny.
- Jak to było z tobą i Kaśką? Jak się poznaliście?
- Rok temu, po zakończeniu sezonu, poszliśmy z chłopakami na
imprezę do klubu. Od początku mówili, że jakaś dziewczyna ciągle patrzy w moją
stronę, ale wtedy mnie to jakoś nie interesowało. Podeszła do mnie, jak
zostałem sam przy stoliku. Wydawało mi się wtedy, że normalnie rozmawialiśmy,
może dlatego, że byłem już po kilku piwach. Gdyby teraz to się powtórzyło, od
razu bym zauważył, że to była typowa gadka pustych panienek, szukających
rozrywki. Byłem głupi, myślałem, że wszystko jest dobrze, że podeszła dlatego,
że jej się spodobałem. Ale ostatnio zrozumiałem, że chodzi jej tylko i
wyłącznie o moją kasę. Miałem wtedy swój najlepszy sezon, zostałem ogłoszony
wschodzącą gwiazdą. No i na tej imprezie wymieniliśmy się numerami, a ona
następnego dnia się odezwała. Nalegała na spotkanie, więc się zgodziłem, nie
miałem innych planów to postanowiłem, że może dam szansę tej znajomości. I tak
to wszystko się zaczęło, z każdym tygodniem coraz częściej się spotykaliśmy, aż
w końcu poszliśmy razem na imprezę do jej znajomych. Wtedy ogłosiła, że
jesteśmy parą...Dla mnie to był szok, bo nigdy nie poruszaliśmy tej kwestii i
do głowy mi nawet nie przyszło, że ona może tak odbierać naszą znajomość. Ale
wtedy nie zaprzeczyłem, nie powiedziałem, że to jakieś jej wymysły. Głupio mi
było, nie chciałem jej robić wstydu przy znajomych.
- To czemu potem nie zerwałeś? Już po tej całej imprezie?
- Myślałem o tym, nawet chciałem tak zrobić, ale chciałem
dać jej szansę. Byłem sam, nie spotykałem się z żadną inną dziewczyną, więc
pomyślałem, że nic nie stracę, a mogę tylko zyskać. Muszę przyznać, że to ona w
tym związku się starała. Proponowała spotkania, wymyślała kolacje czy jakieś
wspólne wyjścia. Ja ją na swoje wyjścia zabierałem rzadziej, bo moi znajomi,
delikatnie mówiąc, nie przepadali za nią.
- No tak, dziś dało się zauważyć, np. po Karolu.
- Karol najbardziej jej nie lubił ze wszystkich moich
znajomych. Nigdy nie popierał moich decyzji związanych z Kaśką. Uważał, że
robię błąd, że jeszcze tego będę żałował, ja niestety go wtedy nie posłuchałem.
Ona zdawała sobie sprawę z tego, jakie podejście ma do niej Karol, nie raz
płakała przez niego, a ja się z nim o to kłóciłem, zarzucałem mu, że jest dla
niej zbyt surowy. Ale teraz wiem, że to Kaśka prowokowała Karola, specjalnie go
wkurzała, żeby zniszczyć naszą przyjaźń, bo wiedziała, że ją obronię. Kilka
tygodni po tej imprezie zaczęło się wszystko psuć. Irytowała mnie coraz
bardziej, robiła mi awantury o każde wyjście albo o to, że trening się
przedłużył. Miałem tego dość, ale nie wiedziałem jak to skończyć, nie chciałem
jej ranić. Próbowałem jej to jakoś zasugerować, że nie pasujemy do siebie, że
lepiej będzie jak nie będziemy razem, ale ona tego nie brała do siebie, nie
zniechęcało jej to. Jakoś wytrzymywałem tą całą chorą sytuację, aż do dziś. Tak
naprawdę to dzięki tobie jestem w końcu wolnym człowiekiem. Dziękuję. - z
wdzięczności chłopak przytulił Michalinę, która zmieszała się jeszcze bardziej.
- A jaka jest twoja historia?
- Nie masz za co dziękować, przecież nic takiego nie
zrobiłam. Moja historia...Aż wstyd mówić, no ale dobrze. Szłam do liceum jako
cicha, spokojna, nieśmiała i niezauważana dziewczyna, którą zresztą jestem do
tej pory. Ale takie osoby, jak ja, w moim liceum były poniżane i stawały się
pośmiewiskiem bogatych, rozpieszczonych dzieciaków, takich jak Kaśka. Żeby mieć
w miarę dobre życie w szkole, zaczęłam się przymilać do niej i całej jej ekipy.
Ona wiedziała, że zrobię wszystko, czego będzie ode mnie chciała i bezczelnie
to wykorzystywała. Robiła co chciała, a ja zawsze obrywałam, zawsze całą winę
musiałam brać na siebie, żeby mieć w szkole jakieś życie. Byłam głucha na
porady innych. Mimo, że siostra i przyjaciółka próbowały mnie powstrzymać, nie
udało im się. Ale pewnego dnia przegięła. Zaczęło się od tego, że ośmieszyła
mnie przed chłopakiem, który mi się podobał. Ale to, to jeszcze nic. Żeby mnie
nie ośmieszyła jeszcze bardziej, musiałam coś przekazać jakiemuś chłopakowi,
jakąś małą torebeczkę. Po chwili domyśliłam się, że to były narkotyki, ale na
wycofanie się było już za późno. Jak już przekazywałam tajemniczą torebeczkę,
nagle obok nas zjawiła się dyrektorka. Jak się potem okazało, to Kaśka ją o
wszystkim poinformowała. Miałam zostać wyrzucona ze szkoły, ale z racji tego,
że dobrze się uczyłam, nigdy wcześniej nie sprawiałam kłopotów, dostałam
ostatnią szansę. Postanowiłam zemścić się na Kaśce i wziąć udział w konkursie
wokalnym, który co roku był organizowany w naszej szkole. Udało mi się wygrać i
od tamtej sytuacji nie miałyśmy ze sobą kontaktu.
- Gdybym wiedział, że ona jest takim człowiekiem, nigdy bym
nie zwrócił na nią uwagi. Tak mi głupio…
Jednak nie zdążył dokończyć, bo rozległ się dźwięk z
telefonu chłopaka. Oznaczało to, że dostał od kogoś sms-a. Okazało się, że tym
kimś był Karol, który napisał Andrzejowi, że nie musi po niego wracać, że wróci
z Leną i Bartkiem.
- Może my też już wracajmy? Jestem zmęczona, z chęcią
położyłabym się już spać.
- Jasne, jeśli tylko chcesz. A mam takie pytanie…
- Słucham?
- Albo nieważne, na pewno byś się nie zgodziła, zapomnijmy o
tym.
- Andrzej, daj spokój. – dziewczyna uśmiechnęła się do niego
zachęcająco. – Mów.
- No bo tego…chciałem, no…czy dałabyś mi swój numer? No bo
wiesz, tego, jakbym potrzebował pomocy, czy coś…
- Oj Wrona, Wrona, dawaj telefon.
Z uśmiechem zapisała mu swój numer, następnie wsiedli w
samochód i odjechali. Podczas podróży oczywiście nie obyło się bez śpiewów, a
atmosfera nie była taka napięta jak poprzednim razem. Gdy dojechali na miejsce, nie wiedzieli jak
mają się pożegnać. Andrzej trochę niepewnie przytulił dziewczynę, ponieważ nie
wiedział, jakiej reakcji może się spodziewać. Na szczęście Miśce to nie
przeszkadzało, odwzajemniła ten gest, a po wyjściu z samochodu pomachała
chłopakowi z uśmiechem na pożegnanie, po czym ruszyła w kierunku swojego domu.
Po wejściu do swojego mieszkania uśmiechnął się sam do
siebie. Nie wyglądał na człowieka, który kilka godzin temu zostawił dziewczynę.
Wręcz przeciwnie, był przeszczęśliwy, ponieważ spędził bardzo miły wieczór w
przyjemnym towarzystwie. Cieszył się, że odważył się zapytać Miśkę o numer. Na
pewno gdyby tego nie zrobił, to by żałował. Może właśnie poznał osobę, która
okaże się wspaniałą przyjaciółką? Bo właśnie tego potrzebował, przyjaciółki, a
nie dziewczyny. Jego przemyślenia przerwał telefon. Zobaczył, że to Karol
dzwonił, więc bez dłuższego zastanawiania się odebrał telefon.
- Siema stary. Jak tam droga z naszą nową cudowną koleżanką?
Bo mi się ona bardzo spodobała, szkoda, że to ja dziś nie wziąłem samochodu.
Mam nadzieję, że jej się spodobałem i może coś między nami zaiskrzy. Ja się o
to postaram. Świetna z niej dziewczyna, nie?
- Tak, świetna. Tylko mam do ciebie prośbę… Nie skrzywdź
jej.
- Przecież wiesz, że nie jestem taki. Stary, znasz mnie.
- Wiem, wiem. Dobra, muszę kończyć, bo jestem wykończony. Do
jutra Kłosik.
- Trzymaj się Wronka.
Obudziły ją promienie słoneczne i dźwięk przychodzącego
sms-a. Po przebudzeniu się spojrzała na zegarek, było już po 10. Sms brzmiał
następująco:
„Cześć Misia J
jak się spało? My niestety za chwilę zaczynamy trening L a
Ty śpij dalej, słodkich snów.”
Natychmiast odpisała.
„Hej Andrzejku ;)
spało mi się wyjątkowo długo, a Ty już się męczysz biedaku ;) obudziłeś mnie,
wiesz?! :D”
Odłożyła telefon z myślą, że chłopaki zaczęli już trening i
nie dostanie na razie żadnej wiadomości. Po kąpieli i ubraniu się, poszła
sprzątać, włączając radio i przypominając sobie wczorajszy wieczór.
Karol jak zawsze spóźnił się na trening. Wpadł zdyszany do
szatni, akurat w momencie, gdy Andrzej dostał sms-a. Z ciekawości sprawdził, z
kim już romansuje, ale to, co zobaczył, bardzo go zdziwiło i zezłościło. Sms był
od...Michaliny. Tej samej Michaliny, o której wczoraj mu opowiadał. Wykurzył
się nie na żarty, gdyż sądził, ze Wrona chce mu odbić dziewczynę, która mu się podobała
i którą chciał poderwać. A co najlepsze, przecież wczoraj mówił o tym
Andrzejowi! Frustracja robiła się z każda chwilą większa. Miał w głowie opracowany
plan. Pierwszym krokiem miała być zdobycz jej numeru, ale to nie był problem, ponieważ
spisał go z telefonu Wrony. A kolejnym krokiem było poderwanie dziewczyny.
Niestety teraz nie miał czasu, żeby zacząć działać, więc odłożył to na później,
czyli po treningu. Chciał, żeby Andrzej się poczuł tak, jak on. Niech wie, jak
to jest, jak ktoś jemu odbija dziewczynę. Władała nim totalna chęć zemsty, aż
trudno mu było uwierzyć, ze naraża wieloletnią przyjaźń dla jakiej dziewczyny,
ale nie mógł inaczej, nie mógł się powstrzymać. Zdając sobie sprawę z tego, ze
już jest bardzo spóźniony i ze dostanie za to niezły wycisk, odłożył telefon
przyjaciela na miejsce i szybko poszedł na hale.
Właśnie Michalina dowiedziała się, ze jej przyjaciółka,
Gosia, wróciła z urlopu. Była nad morzem, u swoich rodziców. Z okazji jej
powrotu umówiły się na kawę, na godzinę 14 w ich ulubionym miejscu. Gdy szła w umówione
miejsce, usłyszała dźwięk sms-a. A właściwie to dwóch. Podejrzewała, ze był to
Andrzej i Gosia. Lecz tylko w 50% miała racje. To rzeczywiście był Andrzej, ale
drugi sms był od...Karola. Zastanawiała się, skąd miał jej numer, ale nawet
jeśli Andrzej dał mu go, to nie potrafiła być na niego o to zła. Wiadomość od
Wronki była o tym, jak to on bardzo cierpi, jaki jest zmęczony itp. Natomiast
wiadomość od Klosa była następująca:
„Hej kochana :* stęskniłem
się za Tobą, wiesz? Co powiesz na kolacje dziś wieczorem? ;) "
Dziewczyna była w lekkim szoku, ale w sumie może do każdej
dziewczyny tak pisał, przecież praktycznie go nie znała. Najpierw odpisała
Andrzejowi, przez co wyraziła swoje współczucie, jednak lekko się z niego naśmiewała.
A Karolowi odpisała, ze z chęcią gdzieś wyjdzie. Tak więc umówiła się z chłopakiem
na godzinę 19, miał po nią przyjechać. Gdy dotarła na miejsce, od razu przytuliła
swoja przyjaciółkę. Bardzo się za nią stęskniła. Michalina chciała przede
wszystkim wiedzieć, czy przyjaciółka wypoczęła i co słychać u jej rodziców.
Gosia opowiedziała jej o swoim wyjeździe, a gdy skończyła, chciała koniecznie wiedzieć
co przez ten czas wydarzyło się u Miski. Dziewczyna zaczęła mówić o wizycie
rodziny, o planach Leny i Bartka, o ognisku, rozmowie z Andrzejem i o sms-ach.
-Ja cię zostawiam
tylko na tydzień samą, a tu się takie rzeczy dzieją, nieładnie. - rzuciła ze śmiechem.
- A słuchaj, ten Kłos to chyba próbuje cię poderwać.
-Małgosia, daj spokój.
Zaprosił mnie tylko na kolacje, poza tym znamy się dopiero od wczoraj.
-Ale na pewno mu się spodobałaś.
Sama mówiłaś, ze stanął w twojej obronie przy Kaśce, a to już coś.
-Mówiłam ci tez, ze nie lubił Kaski i powiedział to tylko
dlatego, żeby jej dopiec.
-Tak to sobie tłumacz...
Obie wiedziały, że temat jest skończony. Pozostały czas spędziły
na plotkowaniu, jak wszystkie kobiety. O godzinie 16:30 Miśka musiała się zbierać,
ponieważ musiała zdążyć wyszykować się na kolacje. Po powrocie do domu wzięła kąpiel.
Postanowiła się ubrać w beżową, koronkową sukienkę do połowy uda. Do tego dobrała
jeszcze bransoletkę w tym samym kolorze i delikatny, srebrny naszyjnik. Postanowiła,
ze włosów nie będzie związywać, tylko je delikatnie polokowała. Efekt końcowy miał
zapewnić delikatny makijaż, szpilki w kolorze sukienki i biała kopertówka.
--------------------------------------------------
Rozdział dla Pauline, która w ostatnim czasie była dla mnie ogromnym wsparciem. Dziękuję! :*
Aż nie wiem co Wam powiedzieć...Pod każdym rozdziałem piszę to samo, że mi wstyd, ale teraz przeszłam samą siebie...Ale postanowiłam wziąć się w garść, więc mam nadzieję, że następne rozdziały będą się pojawiały o wiele częściej. Pewnie już prawie nikt nie czyta tego bloga, ale miło by było zobaczyć tu jeszcze jakiekolwiek komentarze :)
Trzymajcie się :*
środa, 28 maja 2014
3.
Patrzył na nią z wyczekiwaniem. Sama nie wiedziała, czy mówić mu to, czy nie.
Postanowiła, że…
- Nie, zresztą to nieważne. Może jeszcze innym razem będzie
okazja na taką rozmowę, więc lepiej opowiedz co u ciebie. – uznała, że za
wcześnie na takie zwierzenia. Przecież prawie wcale go nie znała, tylko tyle,
co zobaczyła lub usłyszała w telewizji. Na razie nie jest gotowa na rozmowy na
takie tematy.
- Szczerze? To wszystko się wali od jakiegoś czasu. Nie ma
dnia, żebym był w pełni szczęśliwy. Ciągle jakieś kłótnie, konflikty, obrażanie
się o byle co przez moją dziewczynę. Mam już tego dość, ale nie chcę jej
zranić. Nie wiem, może ty mi pomożesz? Jak mogę jej w delikatny sposób
powiedzieć, że jej nie kocham i nie chcę już z nią być? – patrzył przed siebie,
zamyślony i smutny. – Przez nią nie mogę nigdzie sam wyjść, ciągle się wszędzie
wprasza, czy jest to jakieś spotkanie z kumplami czy wyjście gdzieś całym
klubem. Gdzie ja, tam i ona. To jest męczące, nie tylko dla mnie, ale też dla
chłopaków, którzy niezbyt ją lubią. Myślą, że leci tylko na kasę i kręci ją to,
że zaczynam się robić sławny. Wcześniej nawet przez myśl mi to nie przeszło i
miałem za złe chłopakom, że tak myślą. Ale ostatnio coraz częściej o tym myślę
i dopuszczam do siebie taką myśl, że to prawda. Pomożesz? – spojrzał na nią z
nadzieją w oczach. Miał taki smutny wyraz twarzy…Smutno jej się go zrobiło.
- Nie wiem, może z nią po prostu porozmawiaj? Spokojnie jej
wytłumacz, jak ty to wszystko odbierasz, jak się czujesz. Może znajdziecie
wspólne rozwiązanie i uda wam się być jeszcze razem?
- Nie, nie rozumiesz…Ja nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
Za dużo się nacierpiałem, żeby z nią być. Po prostu chcę się od niej uwolnić,
nie sprawiając jej zbyt dużego bólu. Nic do niej nie czuję, a nie chcę jej
oszukiwać, że wszystko jest w porządku. – po krótkim milczeniu, znów się
odezwał. – Hmm… Może napiszę do niej sms-a? – napisał krótką wiadomość, po czym
pokazał dziewczynie treść. – Może być?
Przeczytała wiadomość, która wyglądała następująco: „Masz
jutro czas? Musimy porozmawiać.”. Kiwnęła twierdząco głową, na znak, żeby
wysłał.
- Od jakiego czasu zajmujesz się siatkówką? – pomyślała, że
może ten temat jakoś odciągnie go od tematu jego dziewczyny. I chyba miała
rację, ponieważ, gdy usłyszał to pytanie, to uśmiechnął się, jakby do swoich
wspomnień.
- Pewnie myślisz, że jak większość siatkarzy, ja również wiedziałem
od początku, że w moim życiu najważniejsza będzie siatkówka. Tak jednak nie
było. – gdy ujrzał jej zdziwioną minę, trochę teatralną, zaśmiał się i powrócił
do dalszej opowieści. – Na początku moją największą pasją było…pływanie. Tak
więc widzisz, że jednak sport był i jest w dalszym ciągu dla mnie ważny. Ale na
szczęście zafascynowanie pływaniem minęło i pojawiła się w końcu siatkówka. Poznałem
Karola mniej więcej w wieku 10 lat. Chodziliśmy do tej samej szkoły, niedaleko
siebie mieszkaliśmy, no i od samego początku dobrze się dogadywaliśmy. Z czasem
znajomość zaczęła się przeradzać w szczerą, prawdziwą przyjaźń. I to on mnie
wciągnął w siatkówkę. Chodził na treningi do najmłodszej grupy i kiedyś mnie
tam zaciągnął. Myślałem, że się tam nie nadaję, bo przecież do tej pory cały
swój wolny czas poświęcałem pływaniu. Ale widział, jak gram na wf-ie i
wierzyłem, że nie chce mnie ośmieszyć. Więc poszedłem i tego nie pożałowałem.
Jestem wdzięczny Kłosikowi, że wtedy mnie tam zabrał i wkręcił w siatkówkę. Od
tamtej oglądaliśmy razem mecze, a w ciepłe dni wychodziliśmy na podwórko i
odbijaliśmy piłkę. I tak zostało do dziś. A ty interesujesz się siatkówką?
- Pewnie cię to zaskoczy, ale…-usłyszała dźwięk
przychodzącego sms-a i postanowiła to wykorzystać. Nie lubiła wracać do tego,
jakie miała kiedyś podejście do siatkówki. W dalszym ciągu sprawiało jej to
przykrość. - …dostałeś chyba sms-a. Może to od twojej dziewczyny? Powinieneś
sprawdzić.
Posłuchał jej i zauważyła, że wyjmuje telefon. Nie lubiła przeszkadzać
komuś, gdy coś robił w telefonie, dlatego odwróciła wzrok i zaczęła bawić się
trawą. Po chwili usłyszała głos Andrzeja, który poinformował ją o treści
wiadomości. Okazało się, że to Karol napisał, i to z niezbyt dobrymi
wiadomościami. Kazał mu w tej chwili wracać, bo mają problem. Ale ani Andrzej,
ani ona, nie przypuszczali, co tam na nich czeka…
Musiało się coś stać,
ale co było na tyle poważne, aby Karol kazał mi wracać? Może ktoś się źle
poczuł i trzeba go odwieźć? Nie wiem…- takie myśli krążyły mu po głowie,
gdy razem z Michaliną wracali do reszty towarzystwa. Szli w milczeniu, ponieważ
oboje obawiali się tego, co zobaczą. Mimo, że nie znali się dość długo, to
polubił tę dziewczynę. Na podstawie tej krótkiej rozmowy zdążył zauważyć, że
jest zupełnie inna niż Kasia. Z Kaśką nigdy nie mógłby przeprowadzić takiej
szczerej rozmowy, jak ta dzisiejsza z Miśką. Poczuł, że tego mu brakowało.
Brakowało mu wsparcia. Owszem, na Karola zawsze mógł liczyć, ale nie miał
przyjaciółki, która pokaże mu wszystko z innej, jaśniejszej strony. Właśnie w
tym momencie zrozumiał, że chce utrzymać kontakt z nowo poznaną dziewczyną i
będzie starał się to zrobić. Nagle zauważył, że dziewczyna pociera ręce i otula
się swoim cienkim sweterkiem. Zdjął swoją bluzę i nakrył ramiona dziewczyny.
- Nie no, daj spokój, zakładaj tę bluzę, masz tylko bluzkę
na krótki rękaw. Chyba oszalałeś, skoro pomyślałeś, że pozwolę ci tak iść i
marznąć. Nie ma mowy, nie…
- Jestem starszy, a ze starszymi się nie dyskutuje, tylko
się ich słucha. Jeśli nie założysz tej bluzy, to będę ją nieść w ręku i będzie
bezużyteczna. Więc co pani wybiera?
- Jest jeszcze opcja, że ją panu założę. – wzięła od
Andrzeja bluzę i próbowała mu ją założyć. Ale z racji tego, że był od niej
wyższy i silniejszy, nie dała sobie rady. Całe ich zachowanie wyglądało
komicznie. Ganiali się i śmiali, zapominając, że muszą szybko wrócić. Aby dodać
więcej komizmu tej sytuacji, Andrzej za karę przerzucił ją sobie przez ramię,
tak, że była głową zwrócona w stronę ziemi. Krzyczała, biła go, aby ją z
powrotem postawił. Po jakimś czasie odstawił ją, lecz nieuniknione było to, że
oberwie od Michaliny za taką akcję.
- Jak nie założysz bluzy, to zawsze można to powtórzyć. –
powiedział wyraźnie z siebie zadowolony, ponieważ dziewczyna zgodziła się
cieplej ubrać.
Gdy byli już niedaleko miejsca, w którym znajdowała się
reszta towarzystwa, usłyszeli jakieś kłótnie i krzyki. Przyspieszyli kroku, nie
rozumiejąc co się dzieje. Lecz miał złe przeczucie. Znał ten głos. Głos
krzyczącej kobiety. Nie, to nie może być…
- Kaśka, do cholery, co ty tu robisz?! Co tu się dzieje?! –
krzyknął Andrzej, gdy zorientował się, kto robi takie zamieszanie wokół siebie.
– Jakim prawem tu przyszłaś? Zapraszał cię ktoś? Chyba nie, więc skąd się tu
wzięłaś?!
- Ale kochanie, po co te nerwy? Przecież napisałeś, że
musimy porozmawiać. A że jestem dla ciebie taka kochana, to postanowiłam
przyjechać i nie czekać do jutra. – zaczęła iść w stronę Wrony, lecz gdy to
robiła, dostrzegła postać, której wcześniej nie zauważyła. – Ooo proszę, kogo
me piękne oczy widzą? Czy to Michalina Kubaś? Słynna Michalina, moja
przyjaciółka i zarazem popychadło i służąca z lat szkolnych? Miło cię widzieć.
Ale niestety nie wybrałaś dobrego chłopaka do rozmów, ponieważ ten jest zajęty.
Przeze mnie. – z przesadnym uśmiechem podeszła do Andrzeja i złożyła na jego
ustach namiętny pocałunek. – A co do naszego ostatniego spotkania…Jak twoja
nagroda? Muszę ci podziękować, że obroniłaś mnie w wygraniu czegoś tak
kompromitującego, jak ten konkurs. Dzięki tobie zrozumiałam, że jestem
stworzona na wielką scenę, a nie na jakieś beznadziejne konkursy szkolne. Dałam
ci fory, ponieważ uznałam, że po tych kilku latach spełniania każdej mojej
zachcianki należy ci się coś. – Michalina stała jak wryta. Było jej tak wstyd,
i to jeszcze przed tyloma ludźmi. Chciała zapaść się pod ziemię, aby nikt jej
nie widział. – Kochana, a jak twoje sprawy sercowe? Dalej nie miałaś nawet
jednego chłopaka, czy ktoś się nad tobą zlitował?
- Ja jestem jej chłopakiem. – zszokowana Miśka odwróciła się
w stronę osoby, która to powiedziała. -Nie z litości, za to z miłości.
Pokochałem ją za to, kim jest. Za to, że zawsze jest sobą, nigdy nie udaje, że
jest wrażliwa na krzywdę innych, zawsze stara się pomóc i rozwiązać problemy
tak, aby nikogo nie skrzywdzić. To tylko niektóre cechy, których ci brakuje,
aby być równie dobrą, co Miśka. – autorem tych słów był…Karol. Wszyscy stali
zszokowani, łącznie z Michaliną.
- O, przespała się z tobą? No, no, Michalinko, nie poznaję
cię…
- Dosyć! Starczy tego! Jeśli ktoś ma się nad kimś zlitować,
to tylko nad tobą. Możesz zapomnieć o tym, że kiedykolwiek będziemy razem. Zmarnowałem
tylko swój czas na znajomość z tobą. Czemu ja wcześniej nie zauważyłem tego,
kim ty tak naprawdę jesteś? Byłem idiotą. Jesteś największą pomyłką mojego
życia. Okazuj szacunek moim przyjaciołom, bo oni na to zasługują, nie to co ty.
I osobą, która może sobie sypiać z kim popadnie, jesteś ty. I ty ze swoim nowym
chłopaczkiem się prześpij, może wtedy cię ktoś zechce. Nie wiem co ja w tobie
widziałem. Nie chcę cię znać. Wynoś się z mojego życia raz na zawsze! –
zdenerwowany Andrzej nie krył zbulwersowania, które odczuwał w tym momencie. Co
dziwne, najbardziej zirytowało go jej zachowanie wobec Miśki. Nie wiedział
czemu, ale po tym, co usłyszał, nie mógł się opanować.
- Jeszcze tego pożałujesz! I ty, idiotko, tak samo! Po raz
drugi rujnujesz moje plany. To jeszcze nie koniec… – rzuciła na odchodne
niechciana osoba w tym towarzystwie.
Gdy Kaśka zniknęła z pola widzenia, Miśka podeszła do
Karola.
- Dziękuję ci. Uratowałeś mnie przed totalnym upokorzeniem.
Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć.
- Daj spokój, nie ma sprawy. Nigdy nie lubiłem tej
dziewczyny, chciałem jej w końcu dopiec. – rzucił z lekkim uśmiechem chłopak. W
tym momencie dołączył do nich Andrzej. – Mogę cię o coś spytać? Serio było tak,
jak mówiła? Przyjaźniłaś się z nią? Jeśli nie chcesz, to nie odpowiadaj.
- Przyjaźń, to jak widać, za dużo powiedziane. Dobrze
powiedziała, byłam jej popychadłem. Robiłam to, co mi kazała. Pewnie spytacie
czemu…nie wiem. Chyba po prostu uważałam, że w inny sposób taka osoba jak ona
nie zwróci na mnie uwagi. Podziwiałam ją. Zawsze była dobrze ubrana, uczesana,
a wokół niej kręciło się dużo osób. Ale teraz wiem, że to było głupie z mojej
strony. Niestety, czasu nie cofnę i do końca życia będę musiała mierzyć się z
kompromitującą przeszłością. – smutno się uśmiechnęła i usiadła na pobliskim,
przewróconym pniu drzewa, a chłopaki postanowili wziąć z niej przykład i
usiedli obok niej. Po pewnym czasie wszyscy już zapomnieli o przykrej sytuacji
z Kasią w roli głównej i rozmawiali na różne tematy. Jednak Michalina tylko
pozornie angażowała się w rozmowy prowadzone wokół niej. Tak naprawdę to
chciała już wrócić do domu. Dość miała udawania, że wszystko jest dobrze, że
nie jest jej przykro, że Kasia tak o niej powiedziała. Ale nie mogła pokazać,
że to ją dotknęło, ponieważ uważała, że zepsuje tym już do końca to ognisko.
- Lena, ja już będę się zbierać. Źle się czuję. –
powiedziała Michalina swojej siostrze na ucho, żeby nie robić zbyt dużego
zamieszania.
- To czekaj, Bartek cię odwiezie. – po czym jej siostra
powiedziała Bartkowi co i jak, a ten zaczął się zbierać do drogi.
- Nie Bartek, chciałabym się przejść. – widząc niepewną minę
chłopaka, dodała – Naprawdę, to spotkanie jest dla ciebie, nie chcę ci robić
kłopotu, a mi spacer dobrze zrobi. Bawcie się dobrze. – z uśmiechem pożegnała
całe towarzystwo i ruszyła w drogę.
Dopiero teraz
pozwoliła sobie na dogłębne analizowanie dzisiejszych wydarzeń. Nic dziwnego,
że jej myśli krążyły wokół…Kaśki. Po raz kolejny chciała coś zniszczyć. Chciała
ośmieszyć ją przed całym towarzystwem. Przez to Michalina doszła do wniosku, że
lepiej będzie, jak więcej nie pojawi się na żadnym spotkaniu, które miałoby
odbyć się w takim gronie. I czuła się winna. Mimo wszystko uważała, że mogła
bardziej przekonywać Andrzeja, żeby nie zostawiał swojej dziewczyny. A więc
czemu tego nie zrobiła? Odpowiedź jest
prosta…Żal ci było chłopaka, nie chciałaś, żeby był skazany na męczarnie z tym
wrednym babskiem. Takie wnioski podsuwała jej podświadomość. Ale czy tak
było? Nie mogła nad tym pomyśleć, ponieważ usłyszała kroki. Najwyraźniej ktoś
ją gonił, ale nim zdążyła się odwrócić i zobaczyć kto to, już miała zasłonięte
oczy dłońmi tej osoby. Lecz nie musiała długo czekać na ujawnienie się obcego.
Jak się okazało, to był Andrzej i miał zamiar odwieźć ją do domu.
- Andrzej, to bardzo miłe z twojej strony, i ze strony
reszty, że tak się o mnie troszczycie. Dziękuję wam, ale dam sobie radę. Tak
naprawdę to nie powinnam tu przychodzić. To nie mój świat, więc nie powinnam
się mieszać. Jesteście fajną, zgraną paczką, niepotrzebne wam nowe problemy w
postaci mnie. Więc nie przejmuj się, wracaj do reszty i bawcie się dobrze. – z
uśmiechem odwróciła się, lecz nie było jej dane pójść na przód, ponieważ
towarzysz ją złapał za rękę i zrobił tak, żeby stała twarzą do niego.
-Nigdzie cię samej nie puszczę. Podejrzewam, z jakiego
powodu nie chcesz zostać. Chcesz o tym pogadać? Chyba nie znajdziesz lepszej
osoby do rozmowy na ten temat. Więc co ty na to?
Nie wiedziała, czy ma się na to zgadzać. W końcu to facet,
którego poznała przed paroma godzinami. Ale przecież Andrzej miał rację. Nikt
inny nie znał tak dobrze osoby, która wyrządziła jej krzywdę. W przeszłości
rozmawiała o tym z siostrą lub przyjaciółką, lecz teraz Lena miała Bartka,
swoje sprawy na głowie, na pewno dużo ważniejsze, a Małgosia nie znała tak
dobrze Kasi. Po tej krótkiej chwili namysłu Michalina postanowiła przyjąć propozycję
chłopaka.
Gdy ruszyli, poczuła znowu to samo uczucie. Uwielbiała
jeździć samochodem, najlepiej jako pasażer. Zawsze podziwiała widoki, które
otaczały ją z każdej strony. A gdy było włączone radio, to zapominała o całym
świecie. Odpływała w świat nut, melodii, śpiewu. W tym czasie Andrzej, jakby
czytając jej w myślach, włączył radio. Wtedy zapomniała, że jedzie z kimś
obcym, z kimś, komu zapewne nie spodoba się jej śpiew. Odłożyła to na drugi
plan i zaczęła nucić. Najpierw cicho, pod nosem, lecz z czasem coraz bardziej
się otwierała i w końcu śpiewała, jakby od tego zależała cała jej dalsza
kariera. Dopiero jak Andrzej zatrzymał się na światłach, zorientowała się, jaki
wstyd sobie zrobiła.
-O matko, najmocniej cię przepraszam. Nie wiem, jak mogłam
tak dać się ponieść. Przepraszam, że musiałeś słuchać tych jęków i fałszów. Ale
mi wstyd. – jak najszybciej odwróciła wzrok i starała się nie patrzeć na
kierowcę. Lecz ten, zamiast jej odpowiedzieć, zaczął śpiewać. Dziewczyna była w
szoku słysząc, jak chłopak śpiewa. Miał piękny głos i taki…znajomy. Zdawało jej
się, że doskonale zna ten głos, tę barwę. Jednak nie mogła przypomnieć sobie,
skąd towarzyszy jej takie uczucie. Zamiast tego, oczarowana jego głosem,
zaczęła śpiewać z nim. To było magiczne, jakby jakaś nić ich połączyła.
Nic, naprawdę nic nie pomoże,
jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości.
Nic, naprawdę nic nie pomoże,
jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości.
Słowa same wypływały z ich ust. Niestety dziewczyna była
zbyt nieśmiała, żeby patrzeć na Andrzeja, więc wzrok odwróciła w drugą stronę.
Dzięki temu chłopak mógł się skupić na drodze. Gdy piosenka się skończyła,
nastała cisza. Była ona trochę krępująca dla Miśki, ponieważ dalej było jej
wstyd za swój śpiew, ale z drugiej strony była onieśmielona głosem i talentem
Andrzeja.
-Nie wiem za co mnie przepraszałaś. Nie masz czego się
wstydzić, ślicznie śpiewasz. Uczysz się gdzieś?
-Daj spokój, fałszuję jak mało kto. Ale lubię śpiewać, jakoś
mnie to odpręża. I przepraszam, nie wiem jak to się stało, że się przed tobą
tak otworzyłam. Poza tym jednym konkursem, w którym rywalizowałam z Kasią,
nigdy nie śpiewałam przed obcymi osobami. Ale ty masz ogromny talent, nie
przypuszczałam, że śpiewasz.
-A to takie moje hobby. Śpiewam dla rozrywki, na różnych
imprezach, pod prysznicem, czy tak jak teraz, w samochodzie. Zazwyczaj robię
sobie żarty, ale teraz wyjątkowo się postarałem, bo taki duet może się zdarzyć
raz w życiu, nie mogłem tego zepsuć. – mrugnął do niej, po czym znów swój wzrok
skierował na drogę. – Zabiorę cię w moje ulubione miejsce. Zawsze tam jeżdżę,
gdy mam jakieś problemy, gdy jestem smutny. Trochę niezręcznie się czuję, bo
jesteś pierwszą osobą, którą tam zabieram. Ale w końcu mamy ten sam powód
smutku, nie?
-Jeśli nie chcesz, to nie musisz mnie tam zabierać, nie ma
sprawy. Możemy jechać do jakiejś kawiarni albo do parku. – Michalina poczuła
się skrępowana, przecież nie wymagała od niego takiego poświęcenia.
Jednak chłopak zaprotestował i jechali dalej, tym razem w
ciszy. Dziewczyna cieszyła się, że chłopak jej tak zaufał. Ale przecież ona nie
była mu bierna i również, mimo tej krótkiej znajomości, ufała mu i chciała się
przed nim otworzyć. I wiedziała, że on jej pomoże, że on ją zrozumie.
--------------------------------------------------
Tak mi wstyd. Mam nadzieję, że teraz, gdy niedługo zacznie się luz w szkole, będę dodawać częściej rozdziały.
Jutro mecz <3 też się nie możecie doczekać? :)
trzymajcie się :*
S. :*
sobota, 26 kwietnia 2014
2.
Morze, plaża, słońce…Idziemy
razem, trzymając się za ręce i pokonując kolejne metry. Po chwili siadamy i
podziwiamy wschód słońca. Siedzę w jego objęciach i czuję, że ten mężczyzna
mnie kocha. Jesteśmy sami, bo reszta wczasowiczów pewnie jeszcze śpi. Szepcze
mi na ucho miłe słówka, a ja jeszcze bardziej się w niego wtulam. Jestem szczęśliwa,
jak nigdy dotąd. Czuję coś, czego nigdy przedtem nawet nie znałam. Nie to,
żebym wcześniej nie była szczęśliwa, co to, to nie. Ale to był inny rodzaj
szczęścia. Wtedy wystarczyło, że wszystko się układało, że nic złego nie działo
się z moją rodziną i przyjaciółmi. A teraz to szczęście jest spowodowane czymś,
a raczej kimś innym. To osoba mnie uszczęśliwia. Wystarczy jego obecność przy
mnie, żebym była cała w skowronkach. Po chwili czuję, że wstaje i zauważam, że wyciąga
w moją stronę swoją dłoń. Z niechęcią mu ją podaję, ponieważ myślę, że już
musimy opuścić to miejsce. Jednak do moich uszu dobiega dźwięk dobrze znanej mi
melodii i słyszę, jak z ust mojego towarzysza płyną pierwsze słowa tej
piosenki.
Zamienię każdy oddech w niespokojny wiatr,
By zabrał mnie z powrotem - tam, gdzie masz swój świat.
Poskładam wszystkie szepty w jeden ciepły krzyk,
Żeby znalazł cię aż tam, gdzie pochowałaś sny.
Zaczynamy powoli
kołysać się w rytm melodii. W jego ramionach czuję się bezpieczna. Wtulam się w
niego i słyszę kolejne słowa. Postanawiam się przyłączyć i razem śpiewamy,
jednocześnie tańcząc.
Już teraz wiem, że dni są tylko po to,
by do Ciebie wracać każdą nocą złotą.
Nie znam słów, co mają jakiś większy sens,
Jeśli tylko jedno - jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam, gdzie Ty…
Budzik obudził ją w ten piękny, sobotni ranek. Lecz niestety
zrobił to w takim momencie, że Michalina od rana chodziła zamyślona i może
nawet trochę smutna. Zastanawiała się, kim był tajemniczy mężczyzna z jej snu. Tak mało brakowało, aby zobaczyć, kto to
był…-pomyślała. Zawsze, gdy miała jakieś problemy lub musiała się nad czymś
zastanowić, chodziła biegać. Tak też zrobiła i tym razem. Wyjęła z szafy szare
legginsy i białą bokserkę. Po krótkim prysznicu założyła wcześniej przygotowane
ubranie, założyła adidasy i wyszła z domu. Włożyła słuchawki do uszu i włączyła
losowe odtwarzanie piosenek. Los chciał, że pierwszą piosenką była…piosenka ze
snu, czyli „Zawsze tam, gdzie Ty” zespołu Lady Pank. To spowodowało, że jej
myśli znowu powędrowały w stronę jej snu. Ciągle próbowała przypomnieć sobie
twarz tajemniczego mężczyzny, lecz niestety nic to nie dawało. Nogi same
poniosły ją do parku. Postanowiła usiąść i odpocząć na jednej z pobliskich
ławek. Obiecała sobie, że już nie będzie przejmować się tą sprawą i nie będzie
wracać do tego myślami. Gdy zamierzała
ruszyć w dalszą drogę, poczuła, jak ktoś wyrywa z jej uszu słuchawki. Ze
zdziwieniem się odwróciła i ujrzała przed sobą Lenę, Barta i jakiegoś małego
chłopca.
- O, jaka miła niespodzianka. Co wy tu robicie? – przytuliła
swoją siostrę i jej chłopaka, a chłopcu zadała pytanie – A Ty pewnie jesteś
Kuba, brat Bartka. Cześć, jestem Michalina, siostra Leny. Ale możesz do mnie
mówić Miśka.
- Dzień dobry. Właśnie idziemy na lody, chce iść pani z
nami?
- Kuba, mówiłam ci, żebyś mówił mi po imieniu. Krępuje mnie,
gdy ktoś zwraca się do mnie „pani”. To mnie krępuje. – zwróciłam uwagę młodemu
Kurkowi.
- Dobrze, to idziesz z nami na lody? – gdy usłyszał
odpowiedź twierdzącą, złapał nową znajomą za rękę i poszli przed siebie,
rozmawiając na różne tematy.
Po kupieniu lodów Lena skorzystała z okazji i odciągnęła na
chwilę swoją siostrę na bok, prosząc przedtem chłopaka, aby zajął się bratem.
- Miśka, co się dzieje? Wiem przecież, że biegasz tylko
wtedy, gdy masz problem. A nawet gdybym tego nie wiedziała, to siedziałaś na
tej ławce taka przybita, że aż cię nie poznałam. Powiedz mi, stało się coś?
- Nic się nie stało. Po prostu miałam bardzo tajemniczy sen,
ale to nic takiego. Postanowiłam, że już nie będę do tego wracać, bo to
przecież tylko jakaś nierealna historia. Ja już muszę lecieć do domu, tylko
pójdę pożegnać się z resztą.
Po pożegnaniu się i obiecaniu Kubie, że do nich przyjdzie,
pobiegła w stronę powrotną do domu. Miała już inny humor. Jak gdyby nad nią
wszystkie czarne chmury nagle zniknęły i na niebie pojawiło się słońce, które
ogrzewało jej duszę i serce.
Był szczęśliwy. Miał przy sobie rodzinę i miłość swojego
życia. Podczas pobytu w Polsce i w czasie sezonu reprezentacyjnego miał
przyjaciół, których znał od wielu lat. Dla niektórych ważną sprawą jest również
sława, ale jemu tego też nie brakowało. Więc czego chcieć więcej? Myślał, że
wszystko już ma, jednak dziś coś zauważył. Zauważył, że jemu nie wystarczy już
takie życie. Wiedział, że kocha Lenę tak, jak nigdy jeszcze nikogo nie kochał.
Był pewien, że to ta jedyna. Nie chciał być z nikim innym, reszta dziewczyn
przestała się dla niego liczyć. Zdawał sobie sprawę z tego, że już znalazł
osobę, z którą chce wziąć ślub, mieć dzieci. Chce się z nią zestarzeć i czerpać
przyjemność z każdego dnia spędzonego przy jej boku. Właśnie dziś zauważył, że
tego mu brakuje. Ślubu, założenia własnej rodziny. Przyczynił się do tego
dzisiejszy spacer. Lena, Kuba i on szli i zachowywali się, jak szczęśliwa
rodzina. Gdyby Kuba był młodszy, na pewno kilka osób pomyślało by o nich, że są
szczęśliwym, młodym małżeństwem z małym synkiem. Ile by dał, aby tak właśnie było…
Ale nie wiedział, co na ten temat myśli Lena. Nigdy nie poruszali tego tematu,
więc uznał, że jego dziewczynie wcale nie spieszy się do ślubu i dzieci. A on
nie chciał naciskać, więc wolał nie ryzykować i poczekać jeszcze jakiś czas.
Kilka minut przed 17 usłyszała dzwonek do drzwi. Gdy je
otworzyła, zobaczyła w nich swoją siostrę, więc szybko wzięła potrzebne rzeczy
i obie udały się do samochodu, w którym czekał na nie Bartek. Gdy już byli
niedaleko wyznaczonego celu, w Michalinie zaczęła rosnąć panika. Zazwyczaj
takie spotkania ją krępowały. Wstydziła się przy nowo poznanych ludziach być w
pełni sobą, więc zazwyczaj robiła to, gdy już naprawdę kogoś dobrze poznała i
gdy wiedziała, że może tej osobie ufać. Dlatego tak mało osób dobrze ją znało.
Bała się odrzucenia. Powodem tego była pewna osoba. W czasach szkolnych Miśka
„przyjaźniła” się z pewną piękną, utalentowaną rówieśniczką o imieniu Kasia.
„Przyjaźniła”, ponieważ tego nie można było nazwać bezinteresowną przyjaźnią z
obu stron. Michalina widziała w niej pewnego rodzaju autorytet, podziwiała ją.
A to dlatego, że Kasia pięknie śpiewała, zresztą tak jak Michalina. Ale Kaśka
potrafiła poradzić sobie z tremą, na scenie czuła się jak ryba w wodzie, ale
niestety tego Miśka nie potrafiła. Całkowicie się przed nią otworzyła, wszystko
jej mówiła, każdy swój sekret, ponieważ myślała, że ich relacja jest szczera. Zawsze
była w tle swojej odważniejszej i bardziej otwartej koleżanki. Zazwyczaj była
niezauważalna, będąc w blasku chwały Kasi. A jak już ktoś ją zauważył, to nigdy
nie brali ją na serio. Albo nią pomiatali, albo wyśmiewali ją, że jest takim
popychadłem szkolnej gwiazdki, ale wtedy tego nie zauważała, ponieważ była zbyt
wpatrzona w swoją koleżankę. Ta znajomość nauczyła ją takiego ostrożnego
podejścia do innych ludzi. Gdyby nie Gosia, jej obecna przyjaciółka, i Lena,
jej siostra, nigdy nie wyplątałaby się z tej niedorzecznej relacji. Ale na
szczęście one wszystko jej wytłumaczyły i otworzyły jej oczy na wiele rzeczy.
Dzięki nim zebrała się w sobie i pokonała w sobie barierę strachu przed
publicznością i pokazała swojej byłej „przyjaciółce’, gdzie jest jej miejsce. A
to wszystko zdarzyło się wtedy, gdy wygrała konkurs wokalny, zaskakując
wszystkich i odbierając pewne zwycięstwo Kasi. Jej myśli odbiegły od tego
tematu, gdy zauważyła, że już dotarli na miejsce. Zauważyła, że już się zebrało
dosyć sporo osób, które w większości kojarzyła z reprezentacji lub klubów.
Siatkarzom towarzyszyły dziewczyny bądź żony. Miała nadzieję, że zostanie
niezauważona i aby tak się stało, szła spokojnie za Leną i Bartkiem i w chwili,
gdy wszyscy rzucili się na nich, aby ich przywitać i poznać Lenę, ona poszła na
bok. Lecz niestety ten plan spalił na panewce, gdyż jej zachowanie nie uszło uwadze
Bartka.
- A to, moi drodzy, jest Michalina, siostra Lenki. – rzekł z
uśmiechem, ale gdy zobaczył wzrok Miśki, natychmiast pożałował tych słów.
Po przedstawieniu Miśki przez Barta wszyscy skierowali się w
jej stronę. Gdyby ich nie kojarzyła z telewizorów, nie dałaby sobie rady z
zapamiętaniem tych wszystkich imion. Po poznaniu się wszyscy usiedli, a
mężczyźni zajęli się rozpalaniem ogniska, więc kobiety miały czas na pogawędki.
Z tego co zauważyłam, to wszyscy są mili,
więc może nie będzie tak źle? – pomyślała, po czym włączyła się do rozmowy
z poznanymi przed chwilą koleżankami.
Przeklinał w myślach, wiedząc, że jest spóźniony. A
najlepsze jest to, że to nie jego wina. To wina osoby, która ostatnio wszystko
mu rujnuje. Ale na ten moment postanowił odsunąć od siebie te myśli, ponieważ
miał zamiar dobrze się bawić na ognisku. Bez niej. Gdy podjechał pod budynek, w
którym mieszka jego przyjaciel, wysłał mu wiadomość, w której poinformował go,
że już na niego czeka. A on w tym czasie włączył radio i zaczął się odprężać.
Gdy już obaj byli gotowi, to ruszyli w drogę. Lecz zanim zaczęli kierować się
na ognisko, musieli wstąpić do sklepu po prowiant. Postanowili zaopatrzyć się w
kiełbaski i chleb. Po zapłaceniu za zakupy wsiedli do samochodu i zaczęli
kierować się na ognisko.
- Karol, nie uwierzysz jaką akcję miałem… - i po tych
słowach Andrzej zaczął opowiadać swojemu przyjacielowi o sytuacji, która miała
miejsce kilkadziesiąt minut temu. Po usłyszeniu całej historii Karol załamał
się, ale poradził, aby się tym nie przejmować, bo ona nie jest tego warta, a
oni mają się dziś bawić. W lepszych już humorach dojechali na miejsce i,
zabierając swój prowiant, udali się w stronę grupki siedzącej przy rozpalonym
ognisku.
- Kurek, chłopie, kopę lat! – spóźnieni goście uściskali
swojego przyjaciela i zaczęli się witać z resztą gości. Zajęli miejsce między
kolegami z zespołu i zaczęli dyskutować na różne tematy, wybuchając co chwilę
gromkim śmiechem. Chłopaków najbardziej interesowało, jak Bartkowi gra się we
włoskiej lidze. Po wydobyciu od Bartka najciekawszych informacji odpuścili
sobie, gdyż uznali, że na to będzie jeszcze czas.
Lecz jego wzrok co chwilę był kierowany w stronę blondynki.
Coś go w niej ciekawiło. Może to, że
wygląda i zachowuje się zupełnie inaczej, niż Twoja dziewczyna, z którą
spędzasz dużo czasu? Może zapomniałeś, jaka jest normalna dziewczyna. Spokojna,
miła, wesoła…Teraz masz do czynienia z ciągłym obrażaniem się i awanturami o
byle co. Męczy Cię taki związek, ale co masz zrobić, żeby powiedzieć swojej
dziewczynie to wszystko, co czujesz i jednocześnie jej przy tym nie zranić i
nie obrazić? Nie masz pomysłu, ale musisz w końcu zrobić, bo to Cię zniszczy od
środka… - jego podświadomość sama narzucała mu takie wnioski. Musiał się
przejść i to wszystko przemyśleć w spokoju. Wiedział, że obiecał sobie, że dziś
się będzie dobrze bawić i nie przejmować się problemami związanymi z
dziewczyną, ale nie potrafił tak. Był osobą wrażliwą i nie chciał zranić
dziewczyny, ale nie mógł też okłamywać jej, że ją kocha. I podstawowe pytanie:
czy on ją kiedykolwiek kochał? Nad tym właśnie chciał się zastanowić, więc
ruszył w drogę. Jednak zanim zdążył się oddalić, zerknął w stronę towarzystwa
bawiącego się przy ognisku. Chciał znaleźć pośród nich tę ową dziewczynę,
jednak jej tam nie było. No trudno…-
pomyślał i ruszył przed siebie.
Szła i jednocześnie podziwiała otaczający ją krajobraz. Po
krótkim spacerze odkryła staw i usiadła w jego pobliżu, na trawie. Do uszu
włożyła słuchawki i odpłynęła w całkowicie inny świat, w świat muzyki. I wtedy
już nic dla niej nie istniało. Istniała tylko melodia, tak ważna w jej życiu.
Za każdym razem, gdy słuchała muzyki, starała się wyłapać każdy szczegół, każdy
instrument wykorzystany w danym utworze. Nawet słuchając pewnej piosenki po raz
setny, zawsze próbowała odkryć w niej coś jeszcze, jakiś szczegół, którego nie
zauważyła wcześniej. W muzyce piękne jest to, że jest różnorodna. Każdy
znajdzie coś dla siebie, od muzyki klasycznej do rocka. Każda muzyka,
niezależnie od gatunku, jest piękna na swój sposób. Artyści wkładają w nią całe
swoje serce, aby podzielić się ze światem swoimi przemyśleniami, marzeniami,
przeżyciami. Lecz ludzie w dzisiejszych czasach tego nie potrafią rozumieć.
Miłośnik muzyki klasycznej będzie dla osoby słuchającej metalu czy rapu kimś
nudnym, bezwartościowym i na odwrót. Bo przecież co może być wartościowego w
tej muzyce, której nie słuchamy? Szkoda, że ludzie tak myślą. Według niej to
niepotrzebne stwarzanie sobie problemów, konfliktów. Powinniśmy szanować
zdania, opinie i poglądy innych, ponieważ bez tego nigdy nie będzie zgody i
pokoju. Nagle poczuła czyjąś obecność. Ale nie poczuła się skrępowana, wręcz
przeciwnie. Sprawiło jej to przyjemność. Wyjęła słuchawki z uszu i spojrzała na
przybyłą osobę. Uśmiechnęła się i swój wzrok skierowała w stronę stawu. On
usiadł przy niej i zrobił to samo. Siedzieli w ciszy. Nie była ona krępująca i
męcząca. Było zupełnie na odwrót. Mogłaby milczeć przy tej osobie, tak czuła.
Czuła, że nie przeszkadzałoby jej to. Lecz musiała przerwać tą ciszę, ponieważ
zdała sobie z czegoś sprawę.
- Wiesz co? Chyba Cię skądś kojarzę…Ale jak Ci o tym
opowiem, to uznasz mnie za idiotkę. – powiedziała ze śmiechem i zastanawiała
się, czy mówić o tej sprawie czy sobie odpuścić…
wtorek, 8 kwietnia 2014
1.
W końcu nadszedł ten długo oczekiwany dzień. Dzień, w którym
miała powrócić na jakiś czas do miejsca, w którym zostawiła wszystko. A przede
wszystkim musiała zostawić w tym miejscu swoją siostrę. Osobę, do której miała
największe zaufanie. Od dzieciństwa wszyscy się dziwili, że Misia i ona się nie
kłóciły, jak to zwykle robi rodzeństwo. Każdy się pytał ich mamy, co robi, że
są dla siebie takie miłe, że są takie grzeczne. A mama zawsze ze śmiechem
odpowiadała, że nic nie musiała robić, że takie cudowne się urodziły. Od
najmłodszych lat mówiły sobie wszystko. I tak zostało. Ale wiedziały, że rozmowa
przez Internet to nie jest to samo co spotkanie na żywo, co wielogodzinna
rozmowa na tematy ważne i te mniej istotne. A dla niej najważniejszym tematem
był ON. To on udowodnił jej, że miłość istnieje. Pokazał jej, że jednak nie
każdy facet jest takim dupkiem, jak jej były. Nie wiem, jak ja mogłam stracić na takiego człowieka, jak mój były, tyle
czasu. Że też wcześniej nie zauważyłam jego wad. Miłość podobno zaślepia i nie
pozwala racjonalnie myśleć. Ale teraz wiem, że nie kochałam go. Dopiero teraz dowiaduję
się, co to jest prawdziwa miłość. To coś, co dopada nas w najmniej oczekiwanym
momencie. Wkrada się w nas i robi rewolucję w naszym umyśle, jak i ciele. Nie
możemy przestać myśleć o tej drugiej osobie, a gdy czujemy jej bliskość, to
nasze ciało drży, nogi są jak z waty, a w brzuchu lata milion motyli. Osoba,
którą kochasz, jest w stanie zastąpić Ci wszystko, zrobić ze zwykłej rzeczy coś
niezwykłego, niezapomnianego. Ta osoba zawsze Cię wysłucha, pomoże, doradzi.
Nie zawiedzie Cię, zawsze będzie przy Tobie. Kobieta przy mężczyźnie musi czuć
się bezpieczna, a mężczyzna musi czuć, że jest kochany, doceniany. Myślę, że
tak jest w naszym przypadku. On wie, czego mi trzeba. Wie, że poprzedni
mężczyzna, z którym byłam, zranił mnie i sprawił, że czułam się niepewnie. No a
kto by się tak nie czuł, gdyby był zamieniony na blondynkę, wymalowaną, ubraną w
mini i ogólnie wyglądającą co najmniej nieprzyzwoicie? No ale to już nieważne.
To przeszłość, do której nie mam zamiaru wracać…
Nagle poczuła jego wargi na swoich. Z uśmiechem spojrzała
mu w oczy i zobaczyła w nich miłość, którą ją darzył.
- O czym myślisz, kochanie? – spytał z troską, która
przepełniała jego głos.
- Myślę o tym, że mam wielkie szczęście, mając Ciebie przy
sobie. – przytuliła się do niego, po czym ruszyli w drogę razem z jej rodzicami.
Po zrobieniu zakupów, ruszyła do samochodu obładowana
torbami, w których znajdowały się produkty na kolację dla jej gości. Jadąc do
domu, śpiewała piosenki, które akurat leciały w radiu. Uwielbiała śpiewać. Ale
robiła to tylko dla siebie, nigdy nie śpiewała dla publiczności. Była zbyt
nieśmiała na takie występy. Gdy dojechała na miejsce, wniosła zakupy do domu i
wzięła się za gotowanie. Postanowiła, że zrobi kurczaka i do tego jakąś surówkę,
a na deser miała zrobić naleśniki. Jej popisowe dania. Zaczęła gotować, przy
okazji tańczyła i śpiewała, co sprawiło, że czas jej bardzo szybko zleciał i
zanim się obejrzała, to została tylko godzina do przyjazdu gości. Na szczęście
już kończyła kurczaka, więc miała godzinę dla siebie, aby się przygotować. Jak
zwykle miała problem, w co się ubrać. Była mistrzynią niezdecydowania. Nie
potrafiła podjąć szybko decyzji, a jak już jej dokonywała, to zastanawiała się,
czy aby na pewno dobrze zrobiła. Skutek tego był taki, że wielokrotnie zmieniała
decyzje. Po dłuższym zastanowieniu zdecydowała się na miętową sukienkę z
przedłużanym tyłem i beżowe szpilki.
Zrobiła lekki makijaż, ułożyła włosy i była już gotowa. Z racji tego, że
zostało jej około 15 minut, postanowiła, że nakryje do stołu. Gdy skończyła,
rozległ się dzwonek do drzwi. Po ich otworzeniu, ona i Lena rzuciły się sobie w
ramiona. Zaraz potem przywitała się z mamą, natomiast panowie wyjmowali z
taksówki bagaże. Przy swoim tacie zobaczyła bardzo wysokiego mężczyznę.
Domyśliła się, ze to chłopak jej siostry.
-Lenka, to ten Twój facet?
-Tak. Będziesz w szoku, jak go poznasz. - rzuciła ze
śmiechem i pobiegła w stronę mężczyzn.
Gdy tajemniczy mężczyzna odwrócił się, Misia rzeczywiście
doznała szoku. Nie mogła w to uwierzyć. Z szoku wyrwał ja śmiech reszty
rodziny.
-Miśka, zamknij buzię, bo Ci mucha wleci. - wypowiedź mamy
wywołała kolejny wybuch śmiechu u reszty gości. Ale niestety to nie śmieszyło
Michaliny.
- To może ja się przedstawię. Nazywam się Bartek Kurek. -
rzekł z uśmiechem wysoki mężczyzna, który wcześniej pomagał jej tacie.
- Poznaje. Miska. - podała rękę Bartkowi, a on ją pocałował.
- Naprawdę, bardzo śmieszne. - rzekła do rodziny, która cały czas była ubawiona
z poprzedniej sytuacji. Naburmuszona obróciła się na piecie i weszła do domu.
Za nią ruszyła reszta, uświadamiając sobie, jak bardzo za nią tęsknili.
Po podaniu i zjedzeniu popisowego dania Michaliny, nadszedł
czas na naleśniki, które miały być podane z dżemem. Atmosfera była cudowna, każdy się śmiał i
cieszył się, że ten wieczór spędzają w taki, a nie inny sposób. Ona, Lena i ich
rodzice zdali sobie sprawę z tego, że ogromnie za sobą tęsknili i doszli do
wniosku, że ten czas w Polsce chcą wykorzystać jak najlepiej. Widać było, że
Bartek czuł się swobodnie w ich towarzystwie i sprawiał wrażenie fajnego
mężczyzny, który kochał nad życie jej siostrę.
- Lena, cieszę się, że jesteś szczęśliwa. – uśmiechnęła się
do siostry i przytuliła ją. – A Ty, mój drogi, masz pilnować jej jak oka w
głowie. – jego również przytuliła.
- Możesz być o to spokojna. My tu gadu gadu, a jeszcze dziś
musimy jechać do moich rodziców. Bardzo chcą poznać Lenkę i Waszych rodziców. A
tak poza tym, to świetnie gotujesz.
- Daj spokój, bo się zaczerwienię. To jedźcie ostrożnie i
mam nadzieję, że się jeszcze do mnie odezwiecie przed wyjazdem. – przytuliła
wszystkich na pożegnanie i usłyszała odpowiedź siostry, że jutro się na pewno
odezwą.
Zabrała się za sprzątanie. Po godzinie był już porządek,
więc położyła się wcześniej do łóżka, wzięła do ręki książkę i wczuła się w
losy bohaterów.
Gdy zapukał do drzwi, słychać już było Kubę, który otworzył
im i rzucił się na Bartka. Mężczyzna wziął go na ręce i podrzucił, a po
odstawieniu go na ziemię przywitał się z mamą i tatą. Następnie przedstawił im
swoją dziewczynę i jej rodziców. Gdy wszyscy usiedli do stołu, pani Iwona, mama
Bartka, podała ciasto. Czas upłynął im na opowieściach, przede wszystkim Bartka
o swoim pobycie we Włoszech, o tym, jak poznał Lenę. Od czasu do czasu Kuba coś
wtrącał i nie dał im spokoju, dopóki Lena, Bartek i reszta osób nie poszli z
nim pograć w grę planszową.
Po męczącym dniu wszyscy musieli się wcześniej położyć, aby
jutro normalnie funkcjonować. Cudem udało się oderwać Kubę od brata, ponieważ
chciał z nim i z jego dziewczyną spać.
Ale gdy para obiecała mu, że pójdą jutro z nim na lody, to szybko ucałował ich
policzki i poszedł do siebie.
Obudziły ją promienie słońca. Uwielbiała takie dni, w
których chciało się żyć, spacerować, a nawet sprzątać. Jak pomyślała, tak też zrobiła.
Zjadła śniadanie i wzięła się za porządki. Po dwóch godzinach od sprzątania
oderwał ją dźwięk nadchodzącego sms-a. A był on następujący:
„Hej siostra :* masz
dziś plany? Mam nadzieję, że nie masz, a jak masz, to mam nadzieję, że uznasz,
że siostra i szwagier są ważniejsi :D a przechodząc do konkretów, to co powiesz
na ognisko?”
Po krótkiej chwili zastanowienia odpisała:
„W sumie to nie mam
żadnych planów, więc czemu nie…”
Dostała kolejnego sms-a, w którym Lena napisała jej, że
będzie po nią o 17. Nie wiedzieć czemu, jakoś nie mogła się doczekać tego
ogniska. Czuła, że będzie ono wyjątkowe i nie będzie żałowała, jeśli na nie
pójdzie. Dopiero za jakiś czas miała się przekonać, czy rzeczywiście miała rację…
--------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Przepraszam za opóźnienia i za to coś napisanego powyżej. Nie jestem z tego zadowolona. Niezły start... postaram się, aby nigdy więcej nie było takiej sytuacji.
Co myślicie o kadrze podanej przez Antigę? Kogoś Wam brakuje?
--------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Przepraszam za opóźnienia i za to coś napisanego powyżej. Nie jestem z tego zadowolona. Niezły start... postaram się, aby nigdy więcej nie było takiej sytuacji.
Co myślicie o kadrze podanej przez Antigę? Kogoś Wam brakuje?
wtorek, 25 marca 2014
Prolog
Myślała o swojej rodzinie. Nie ma ich przy sobie. Rodzice i
starsza siostra przeprowadzili się do Włoch. Jednak ona nie chciała jechać z
nimi, nie chciała tracić tego, co zapewniało jej szczęście. Nie była w stanie
zostawić tu swoich przyjaciół, znajomych. Od ich wyjazdu minęły 2 lata. Nie
było dnia, żeby o nich nie myślała. Ale nie żałowała decyzji. Z zamyślenia
wyrwał ją dźwięk telefonu.
-Cześć kochana. Chyba czytasz mi w myślach, bo właśnie o Was
myślałam. Opowiadaj, co u Was słychać? Tęsknię za Wami.
-Hej, hej. W końcu jesteśmy siostrami, to u nas normalne. U
nas wszystko dobrze, też bardzo za Tobą tęsknimy. Ale muszę Ci o czymś
powiedzieć, właściwie dzwonię właśnie w tym celu. Mam dwie wiadomości, od
której zacząć?
-Od dobrej. No mów, nie trzymaj mnie w niepewności.
-Przyjeżdżamy do Ciebie za jakieś trzy tygodnie…
-AAAAAAA! Nie wierzę! Ojej, jak się cieszę! – od razu jej
humor poprawił się i wiedziała, że teraz tylko będzie odliczała dni do ich
przyjazdu.
-Ale przyjedzie z nami czwarty gość.
-Ale kto? No nie mów, że w ciąży jesteś. Czemu dopiero teraz
się o tym dowiaduję? Co na to rodzice?
-Hola, hola. Nikt nie powiedział, że jestem w ciąży. Miśka,
zawsze byłaś taka gadatliwa, nie zmieniłaś się. Mówiąc o czwartej osobie, mam
na myśli mojego faceta. Ale teraz muszę kończyć, do zobaczenia.-i
rozłączyła się.
Cała Lena.
Pomyślała i zaśmiała się, zauważając, że jej siostra uwielbia trzymać ją w
niepewności. Wiadomość o przyjeździe rodziny wprawił ją w cudowny nastrój.
Postanowiła umówić się ze swoją przyjaciółką Gosią na spacer. Na dworze było jeszcze
chłodno, ale powoli zbliżała się wiosna i wszystko zaczynało budzić się do
życia. Uwielbiała słuchać śpiewu ptaków, uwielbiała przebywać na świeżym
powietrzu i z radością przyglądała się ludziom spacerującym ze swoją rodziną
lub w towarzystwie swojego pupila. Wiosną wszystko stawało się piękniejsze, a
ludzie mieli pozytywne nastawienie do życia i byli dla siebie bardziej
życzliwi. Do pracy wychodzili z uśmiechem na ustach, mając pewność, że ten
dzień z pewnością będzie piękny.
Zadzwoniła do przyjaciółki i umówiły się w parku. Podążając
na spotkanie zastanawiała się, kto może być facetem jej siostry. Pewnie to jakiś mega przystojny Włoch. Mam nadzieję, że trafił mi się fajny przyszły szwagier. Trzymam za nich kciuki, wierzę, że im wyjdzie i w końcu moja kochana siostrzyczka będzie szczęśliwa.
Wtedy nie przypuszczała, że ten „przystojny Włoch” okaże się
kimś zupełnie innym i że zmieni życie nie tylko Leny, ale również jej.
Nie sądziła, że dzięki tej wizycie jej świat wywróci się do góry nogami, a życie stanie się piękniejsze.
--------------------------------------------------
Witam ;)
Jak widać, dopiero zaczynam swoją przygodę z blogiem. Mam nadzieję, że kogoś zaciekawi ta historia i z chęcią będzie czekał na dalszą część :)
Prolog jest krótki, ale obiecuję, że kolejne części będą dłuższe i ciekawsze :)
Do napisania :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)